"Niemcy i UE chcą uporządkować strumień uchodźców, sterować nim i drastycznie go ograniczyć. Turcja chce, by ją odciążyć, i nie chce być dłużej krajem, na który UE zrzuca problem uchodźców" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zdaniem "FAZ" plan, który jest przedmiotem negocjacji Komisji Europejskiej z Ankarą, nie jest na tyle atrakcyjny, aby skłonić Turcję do zatrzymania większej liczby Syryjczyków w kraju i wzmocnienia kontroli na granicy morskiej z Grecją. Podczas wizyty w Stambule Merkel poznała oczekiwania Turcji, do których należy ożywienie negocjacji o przyjęciu Turcji do UE, co - jak zauważa autor komentarza - "nie należy do politycznych priorytetów Merkel". Kanclerz rozmawiała z przedstawicielami Turcji o tym, jak skłonić uchodźców do pozostania w pobliżu ich ojczyzny i jak odwieść ich od ucieczki do Niemiec. "To słuszna polityka" - ocenia "FAZ", zwracając uwagę, że uchodźcy w obozach w Jordanii, Libanie i Turcji potrzebują więcej niemieckiej i europejskiej pomocy. W samym Libanie znajduje się 400 tys. syryjskich dzieci w wieku szkolnym. Im dłużej nie chodzą do szkoły, tym bardziej ponure stają się ich perspektywy na przyszłość - ostrzega komentator. Jego zdaniem istnieje poważne niebezpieczeństwo, że przebywające w obozach dzieci "nauczą się przemocy i obchodzenia się z bombami, zamiast z książkami". Zwalczanie przyczyn to najlepsza prewencja przeciwko terroryzmowi - podkreśla "FAZ". "Merkel domaga się od Turków, aby zrobili to, co nie udało się Europejczykom - aby zabezpieczyli granicę i uczynili ją nieprzekraczalną dla imigrantów" - pisze "Tagesspiegel". "Pieniądze, dużo pieniędzy oraz polityczne obietnice mają pomóc w pozyskaniu przychylności szefa tureckiego państwa (Recepa Tayyipa) Erdogana dla europejskich próśb, a raczej błagań" - czytamy w komentarzu. Zdaniem autora Erdogan "wie, że ma w ręku atuty". "Sytuacja odwróciła się. UE w osobie Merkel przychodzi, kilka dni po szczycie migracyjnym w Brukseli, jako petent, któremu współczesny sułtan Erdogan zachowujący się we własnym kraju jak władca z 1001 nocy, może wyświadczyć przysługę lub odmówić" - pisze "Tagesspiegel". Krytycznie ocenia podróż Merkel do Turcji lewicowa "Tageszeitung". Chociaż ponowne zbliżenie UE z Turcją jest jak najbardziej słuszne, to realizacja tej polityki na warunkach Erdogana "szkodzi na długą metę obu stronom" - ocenia autor komentarza. Nie wolno nagradzać niedemokratycznej i represywnej polityki, szczególnie wtedy, gdy celem jest wspólna "niehumanitarna polityka wobec uchodźców na turecko-greckiej granicy" - ostrzega "TAZ". Dobrze, że Merkel nie chce drutu kolczastego na granicach w Europie - chwali "TAZ", zastrzegając, że ta humanitarna postawa niemieckiej kanclerz przestanie być wiarygodna, gdy z niemiecką pomocą drut kolczasty powstanie na zewnętrznej granicy Europy. "TAZ" krytykuje ponadto mieszanie się Merkel do kampanii wyborczej w Turcji. To policzek wymierzony całej tureckiej opozycji - pisze komentator, wyrażając opinię, że niemiecka kanclerz powinna zaczekać z wizytą do dnia wyborów 1 listopada. Także "Saechseische Zeitung" zarzuca Merkel, że udzieliła poparcia rządzącym tureckim politykom, którzy "nie traktują poważnie praw człowieka i praworządności". "Uznanie Turcji za kraj bezpieczny byłoby fatalnym sygnałem" - alarmuje komentator. Podczas wizyty w niedzielę w Stambule Merkel zaoferowała Turcji pomoc finansową i możliwość przyspieszenia procesu akcesji do UE w zamian za skrajnie konieczną pomoc w opanowaniu napływu migrantów do Europy. Niemcy są gotowe pomóc przyspieszyć otwarcie nowych rozdziałów w negocjacjach Turcji z UE - powiedziała kanclerz, która w niedzielę w Stambule rozmawiała z prezydentem Erdoganem i premierem Ahmetem Davutoglu. Z Berlina Jacek Lepiarz