Wielu komentatorów wskazuje, że jest to zwrot szczególnie niepokojący z uwagi na położenie geograficzne Turcji i jej rolę w NATO. Referendum w Turcji było "kolejnym złym tygodniem dla demokracji liberalnej" - ocenia w środę na łamach "Wall Street Journal" William Galston, ekspert waszyngtońskiego think tanku Brookings Institution. W artykule zatytułowanym "Turcja na czele autorytarnego trendu" Galston zwraca uwagę, że "sam sposób przeprowadzenia referendum, które tylko nieznacznie wygrał Erdogan, ilustruje różnicę między +większościową demokracją+ a prawdziwą demokracją liberalną". "Referendum przeprowadzono w warunkach stanu wyjątkowego, jaki został ogłoszony po nieudanym zamachu stanu w lipcu 2016 roku. Próba puczu spowodowała aresztowanie i skazanie ponad 100 tysięcy obywateli, zwolnienie ponad 150 tys. pracowników rządowych i rozwiązanie ponad 1,6 tys. organizacji pozarządowych" - dodał. Galston, w przeszłości doradca byłego prezydenta USA Billa Clintona, za rozpad społeczeństwa obywatelskiego w Turcji częściowo obarcza winą Europę Zachodnią. Zdaniem eksperta UE "miała historyczną okazję, by bezpiecznie włączyć Turcję w krąg demokracji". W początkowym okresie starań o przystąpienie do UE "rząd Erdogana poczynił konkretne kroki, by dostosować tureckie instytucje i politykę do europejskich norm demokracji", jednak Unia "ociągała się z przyjęciem muzułmańskiego państwa" - przypomniał. Wskazując na poparcie prezydenta USA Donalda Trumpa dla rządzącego twardą ręką prezydenta Egiptu Abd el-Fataha es-Sisiego i gratulacje, jakie amerykański przywódca złożył Erdoganowi po ogłoszeniu wyników referendum, Galston ostrzega, że "w przewidywalnej przyszłości międzynarodowe siły prodemokratyczne nie mogą liczyć na pomoc rządu USA". Alex Pfeiffer, dziennikarz libertariańskiego portalu "Daily Caller", wskazuje, że administracja Trumpa nie wypracowała wspólnego stanowiska wobec zwycięstwa Erdogana. Podczas gdy Trump pogratulował zwycięstwa Erdoganowi, zarówno rzecznik Departamentu Stanu, jak i rzecznik Białego Domu w poniedziałek zwrócili uwagę na wstępny raport obserwatorów OBWE, w których ocenie referendum było przeprowadzone według "nieuczciwych zasad gry". Zaniepokojenia wynikami tureckiego referendum nie kryli też niektórzy czołowi przedstawiciele Partii Republikańskiej. "Pełzający autorytaryzm postępuje w Turcji" - ocenił w wydanym we wtorek oświadczeniu Edward Royce, republikański przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów. Amerykańskie media, wskazując na liczne doniesienia, w tym wspólnej misji OBWE i Rady Europy, o łamaniu w kampanii i podczas referendum podstawowych oraz międzynarodowych reguł procesu wyborczego, dochodzą do podobnego wniosku: Erdogan nie ma zbyt wielu powodów, by cieszyć się z odniesionego zwycięstwa. "Paskudne zwycięstwo Erdogana może spowodować różne problemy nawet dla niego samego" - takim tytułem opatrzył swój środowy komentarz "Washington Post". Dziennik wskazuje, że zwycięstwo Erdogana "nie przekonuje i jest niepozorne, podawane w wątpliwość i skażone zarzutami europejskiej misji obserwacyjnej, iż kampania nie była ani uczciwa, ani sprawiedliwa". "Trzy największe miasta Turcji głosowały przeciwko przyszłemu jedynowładcy. Kraj nie jest zjednoczony wokół niego, lecz spolaryzowany. To polityczna rzeczywistość, której żaden przywódca nie może bez obaw lekceważyć" - wylicza "WP". Z kolei "New York Times", pokrewny politycznie "WP", swój komentarz redakcyjny opublikował w środę pod tytułem "Demokracja przegrywa w Turcji". "Turcja jest żywotnym członkiem NATO, jednak jest coraz bardziej spychana na boczny tor w opartym na demokratycznych wartościach sojuszu. Erdogan wszczynał sprzeczki z USA i Europą, podsycał antyzachodnie animozje wśród Turków i flirtował z Rosją" - pisze "NYT". Myśl tę rozwija konserwatywny "Wall Street Journal", gazeta znajdująca się na opozycyjnym wobec "NYT" biegunie politycznym. "Podczas gdy Erdogan zwiększa kontrolę nad państwem na wzór (prezydenta Rosji Władimira) Putina, komplikuje to stosunki Turcji z Zachodem" - podkreśla "WSJ" we wtorkowym komentarzu redakcyjnym. "USA będą musiały współpracować z takim sojusznikiem z NATO" - kontynuuje "WSJ". Ocenia, że bez przedstawienia przez Ankarę dodatkowych dowodów, Waszyngton powinien odmówić ekstradycji mieszkającego w Pensylwanii islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, którego Erdogan oskarża o przygotowanie zamachu stanu w zeszłym roku. "To Erdogan, łamiąc mechanizmy demokracji, przygotował zamach stanu, by stworzyć islamskie państwo autorytarne" - przekonuje "WSJ" w komentarzu zatytułowanym "Skażony triumf Erdogana". Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski