Dotychczas uwaga mediów i władz miasta była skoncentrowana przede wszystkim na Manhattanie. Zlekceważono sytuację w innych dzielnicach miasta - takie opinie pojawiają się coraz częściej wśród Nowojorczyków. Dopiero dwa dni po huraganie pomoc zaczęła docierać na Staten Island i na Queens, gdzie zginęło najwięcej osób i zniszczonych zostało najwięcej domów. - Media nie pokazują prawdziwego obrazu tragedii jaką przeżywamy - mówią mieszkańcy tych dzielnic. Nie rozstawiono tam jeszcze wojskowych namiotów, w których ludzie mogą się ogrzać. Punkty ewakuacyjne pękają w szwach. Rośnie oburzenie. Dochodzi do włamań i napadów. Sytuację komplikuje fala zimna, która dotarła do Nowego Jorku. Na dotknięte kataklizmem tereny skierowano dodatkowe oddziały gwardii narodowej i wojska. Pomoc jest jednak niewystarczająca.