Jak informuje "Mail on Sunday", dżihadysta został ranny w ubiegłą sobotę w amerykańskim nalocie w czasie spotkania przywódców IS z Iraku i Syrii w podziemnym bunkrze w mieście Al-Kaim, na zachodzie Iraku. W tym samym ataku ranny miał zostać także szef Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi. Ponadto zginąć miało 10 wiodących przywódców organizacji. Rzeczniczka brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych oświadczyła, że przedstawiciele resortu "są świadomi tych doniesień", ale "nie mogą ich potwierdzić". "Mail on Sunday" powołał się na niewymienioną z nazwiska pielęgniarkę, według której Jihadi John, jak nazywają go brytyjskie media, i Bagdadi trafili do szpitala w Al-Kaim, gdzie dżihadyści przez głośniki wzywali mieszkańców do oddawania krwi dla rannych. Następnie przewieziono ich do prowincji Ar-Rakka w Syrii, uważanej za bastion Państwa Islamskiego. Nie wiadomo, jak poważne odnieśli obrażenia. W czwartek do internetu trafiło 17-minutowe nagranie z przemówieniem przypisywanym Bagdadiemu, które opublikowano po pojawieniu się pogłosek o jego śmierci w bombardowaniu w ubiegły weekend. Jihadi John został jednym z najbardziej poszukiwanych terrorystów świata w związku z przypisywanymi mu egzekucjami dwóch amerykańskich dziennikarzy i dwóch brytyjskich pracowników organizacji humanitarnych. Nagrania mordów zamieszczono w internecie, a sprawca zwrócił na siebie uwagę brytyjskim akcentem. Inaczej niż inni zachodni rekruci Jihadi John zdobył w organizacji wysoką pozycję. Zwykle rekruci z Zachodu pełnią funkcję szeregowych żołnierzy wypełniających rozkazy dowództwa lub są wykorzystywani do trzymania straży - twierdzi "Mail on Sunday". Brytyjskie służby wywiadowcze szacują, że do IS, które kontroluje znaczne obszary w Iraku i Syrii, przyłączyło się ok. 500 dżihadystów o brytyjskich korzeniach.