"Jeżeli to prawda - a szczegóły nie są całkiem jasne - to zmiana kursu przez (Mohammeda) Mursiego byłaby pragmatycznym sposobem ratowania twarzy. Prawdziwym testem jest to, czy zadowoli ona jego krytyków, którzy protestują na ulicach" - pisze w komentarzu redakcyjnym wtorkowy "New York Times". "Los Angeles Times" nazywa częściowe wycofanie się Mursiego z początkowej zapowiedzi "zgniłym kompromisem" w sporze z wymiarem sprawiedliwości, obsadzonym sędziami z epoki obalonego prezydenta Hosniego Mubaraka. "Najwyższa Rada Prawna Egiptu także poczyniła pewne ustępstwo, zgadzając się po cichu, że sądy nie będą przeszkadzały w opracowaniu nowej konstytucji, czemu Mursi najwyraźniej chciał zapobiec swoim dekretem. Rezultatem jest zgniły kompromis, który zachowuje pewną niezależność wymiaru sprawiedliwości, wychodząc jednocześnie naprzeciw woli elektoratu, który oddał władzę islamiście Mursiemu" - czytamy w artykule redakcyjnym dziennika. Zwraca on uwagę, że zanosi się, iż nowa konstytucja Egiptu będzie zgodna z wolą fundamentalistów islamskich. - Problem polega na tym, że niektórzy chrześcijańscy i świeccy członkowie zgromadzenia konstytucyjnego odmówili udziału w projektowaniu konstytucji z powodu dominacji w nim islamistów. Mursi i jego sojusznicy muszą skłonić niezadowolonych członków zgromadzenia do ponownego przyłączenia się do niego, aby zapewnić, że konstytucja będzie chronić prawa kobiet, chrześcijan i sekularystów" - pisze "LAT". Kalifornijski dziennik ostrzega Mohammeda Mursiego, że w przeciwnym wypadku "może on spotkać się z interwencją ze strony potężnej instytucji, która w dotychczasowych sporach milczała, tzn. egipskiej armii". Konserwatywny "Wall Street Journal" wyraża przekonanie, że długofalowym celem Mursiego i stojącego za nim Bractwa Muzułmańskiego jest stworzenie w Egipcie teokracji islamskiej. "Może upłynąć trochę czasu, zanim Zachód w pełni doceni szpetną twarz nowego reżimu w Egipcie. Prezydent Barack Obama miał rację, chwaląc Mursiego za "inżynierską precyzję" (przy mediacji w zawieszeniu broni między Hamasem a Izraelem - przyp.red). Byłby jednak głupi, gdyby sobie wyobrażał, że tę precyzję można oddzielić od ideologii, za którą Mursi poszedł kiedyś do więzienia i którą teraz może narzucić krajowi" - pisze czołowy publicysta "WSJ" Bret Stephens. Administracja Obamy bardzo powściągliwie zareagowała na próbę ograniczenia niezawisłości sądów przez Mursiego. Rzecznik Białego Domu Jay Carney odmówił w poniedziałek potępienia explicite posunięcia egipskiego prezydenta, oświadczając jedynie, że rząd USA jest tym "zatroskany". Tymczasem były republikański kandydat na prezydenta, senator John McCain, skrytykował reakcję administracji, twierdząc, że powinna ona domagać się od Mursiego, by zrezygnował z prób władzy dyktatorskiej pod groźbą utraty pomocy USA. - Tego rodzaju uprawnienia (jakie uzurpuje sobie Mursi - PAP) są nie do zaakceptowania przez USA - powiedział senator i przypomniał, że USA przyznają Egiptowi corocznie pomoc w wysokości kilku miliardów dolarów, umarzają jego długi i popierają kredyty MFW dla Egiptu. Komentatorzy wypowiadający się we wtorek na ten temat w radiu NPR wyrazili jednak opinię, że administracja Obamy za bardzo potrzebuje Egiptu - głównie jako gwaranta pokoju w konflikcie izraelsko-palestyńskim - aby odmówić mu pomocy finansowej.