W szpitalach, do których przewieziono rannych i ofiary katastrofy wywieszono dwie listy, do których mają dostęp jedynie rodziny pasażerów. Na jednej umieszczono nazwiska tych, który przeżyli, na drugiej - dane osób, które zginęły. Jak poinformowali prowadzący akcję ratunkową, wciąż nie jest znana tożsamość około 20 rannych, który wciąż nie odzyskali przytomności oraz kilkunastu zmarłych. "Kilka ciał jest zmasakrowanych" Lekarze sądowi twierdzą, że kilka ciał jest zmasakrowanych i będzie je można rozpoznać dopiero po przeprowadzeniu prób DNA. Doniesienia mediów Hiszpański dziennik "El Pais" podał, że maszynista, który odniósł lekkie obrażenia, natychmiast po katastrofie przyznał, że pociąg jechał 190 km/h na zakręcie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. Według "El Mundo" obaj maszyniści wyszli cało z katastrofy. Gazeta podała, powołując się na przedstawiciela lokalnych władz, że pociąg jechał 220 km/h, ale informatorzy w hiszpańskich kolejach twierdzą, że było to 180 km/h. Pociąg jechał z Madrytu do El Ferrol nad Oceanem Atlantyckim. Hiszpańskie przedsiębiorstwo kolejowe RENFE podało, że składającym się z ośmiu wagonów i dwóch lokomotyw pociągiem podróżowało 247 ludzi. Koleje potwierdziły doniesienia mediów, że pociąg miał pięć minut opóźnienia. Torowisko przeszło remont Rzecznik ambasady RP w Madrycie Maciej Bernatowicz powiedział w nocy ze środy na czwartek, że na razie nie ma doniesień o polskich ofiarach, ale nie można tego wykluczyć, gdyż hiszpańska policja nie podaje tożsamości ofiar. Ale dobre informacje są takie, że konsulat nie otrzymuje żadnych telefonów ze szpitali - powiedział Bernatowicz. Według źródeł rządowych raczej można wykluczyć hipotezę, by u źródeł zamachu stał akt terroru lub sabotaż. "El Mundo" pisze, że to pierwszy w Hiszpanii wypadek, do którego doszło na torach przystosowanych do szybkich kolei. Torowisko przeszło remont, aby dostosować je do wymagań tych kolei, ale system sygnalizacji nie został przystosowany - twierdzi gazeta. Cytuje też inżyniera z hiszpańskiego przedsiębiorstwa zajmującego się infrastrukturą kolejową, ADIF. Przyznał on, że nie zna dokładnych okoliczności wypadku, ale wyjaśniał w środę, że jest mało prawdopodobne, by pociąg wykoleił się tylko z powodu dużej prędkości i jego zdaniem musiały istnieć jeszcze jakieś inne przyczyny. Do wypadku doszło w przeddzień uroczystości św. Jakuba, kiedy to ulice miasta Santiago de Compostela, znanego ośrodka kultu tego męczennika, wypełniają turyści z całego świata. Urząd ds. turystyki tego miasta poinformował, że z powodu żałoby odwołano wszelkie obchody. "Ludzie krzyczeli. Wszyscy szukali koców i innych okryć" Lokalne media nazywają bohaterami mieszkańców sąsiednich okolic, którzy ruszyli z pomocą poszkodowanym w katastrofie. Także maszyniści pomagali ofiarom; jeden z nich bezpośrednio po katastrofie przez telefon powtarzał: "Wykoleiłem pociąg; co robić? co robić?". Mieszkająca w pobliżu 62-letnia Maria Teresa Ramos mówi, że słyszała potężny huk. - To była katastrofa. Ludzie krzyczeli. Wszyscy szukali koców i innych okryć, aby pomóc rannym. Nikt nigdy nie widział czegoś podobnego - opowiadała. Niektórzy własnymi samochodami przewozili rannych do szpitali. Hotele oferują za darmo pokoje rodzinom poszkodowanych. Urodzony w Santiago de Compostela premier Hiszpanii Mariano Rajoy w czwartek odwiedzi miejsce katastrofy. - W obliczu takiej tragedii w przeddzień tego wielkiego dnia (św. Jakuba) mogę tylko wyrazić najgłębsze współczucie jako Hiszpan i mieszkaniec Galicii - powiedział Rajoy. Premier Tusk przesłał kondolencje Premier Donald Tusk przesłał na ręce premiera Hiszpanii Mariano Rajoya kondolencje. Premier przekazał wyrazy solidarności oraz szczerego i głębokiego współczucia. "Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o tragicznych skutkach katastrofy kolejowej, która miała miejsce pod Santiago de Compostela. Łącząc się w bólu z rodzinami ofiar tej tragedii, chciałbym w imieniu własnym, rządu Rzeczypospolitej Polskiej oraz polskiego społeczeństwa złożyć na Pana ręce wyrazy solidarności oraz szczerego i głębokiego współczucia" - napisał w liście kondolencyjnym premier polskiego rządu.