"Zestrzelenie syryjskiego samolotu wywołało bezprecedensowo ostrą reakcję w Moskwie. Ministerstwo Obrony Rosji ogłosiło, że od 19 czerwca przerywa współpracę z Amerykanami w ramach dwustronnego memorandum o zapobieganiu incydentom i zapewnieniu bezpieczeństwa lotów w trakcie operacji w Syrii" - wskazuje "Kommiersant".Moskwa również "wyznacza 'czerwoną linię', której lotnictwo USA i ich sojuszników nie powinno przekraczać" - relacjonuje dziennik. W ten sposób gazeta określa ostrzeżenie Ministerstwa Obrony, iż obiekty latające koalicji międzynarodowej w Syrii, które pojawią się na zachód od rzeki Eufrat będą traktowane przez rosyjską obronę przeciwlotniczą "jako cele powietrzne". Jak powiedział "Kommiersantowi" Władimir Sotnikow, orientalista z Rosyjskiej Akademii Nauk, "główne niebezpieczeństwo konfliktu syryjskiego polega na tym, że może on przypadkowo sprowokować konflikt dużo bardziej poważny". Zdaniem eksperta taki scenariusz staje się obecnie bardziej prawdopodobny. Jak wskazuje Sotnikow, zestrzelenie syryjskiego samolotu wywołało nadzwyczaj ostre oświadczenia przedstawicieli Moskwy; niektórzy politycy i wojskowi zagrozili krokami odwetowymi wobec lotnictwa amerykańskiego. "Jest to niebezpieczna retoryka (...). Incydent trzeba opanować i zminimalizować, a nie go rozdmuchiwać" - ocenił orientalista. Dziennik "Wiedomosti" również ocenia reakcję Moskwy na incydent jako ostrą. Gazeta zaznacza, że wzrost napięcia między wojskowymi rosyjskimi i amerykańskimi w Syrii zachodzi w czasie, gdy Kongres USA zaostrza sankcje wobec Rosji. "Wszystko to odbywa się przed zaplanowanym spotkaniem (prezydentów USA i Rosji) Donalda Trumpa i Władimira Putina na szczycie G20 w Hamburgu, w dniach 7-8 lipca" - zaznacza gazeta. Cytowany przez nią politolog Władimir Frołow ocenia, że być może swoimi działaniami "Rosja stara się obniżyć oczekiwania związane z tym spotkaniem". Gazeta "RBK" zwraca uwagę, że choć po incydencie z zestrzeleniem syryjskiego samolotu "strona amerykańska stara się zminimalizować jego skutki", to eksperci nie wykluczają "możliwości zderzenia czołowego". "Jesteśmy o krok od amerykańsko-rosyjskiej konfrontacji militarnej w przestrzeni powietrznej nad Syrią" - powiedział gazecie amerykański ekspert ds. Bliskiego Wschodu Gordon Hahn. Innego zdania są eksperci rosyjscy. Po zawieszeniu memorandum o bezpieczeństwie lotów "wszystkie strony będą nadzwyczaj ostrożne, jeśli oczywiście nie zostanie celowo postawione zadanie zestrzelenia (obcego) samolotu" - powiedział "RBK" ekspert wojskowy Andriej Pajusow. Michaił Troicki, naukowiec z elitarnego Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) przyznaje, że po incydencie z syryjskim samolotem sytuacja komplikuje się, ale jego zdaniem nie doprowadzi do "zderzenia czołowego" Moskwy i Waszyngtonu. "Ryzyko wzrosło dla obu stron, sytuacja budzi niepokój, ale zwycięży zdrowy rozsądek i wojskowi, otrzymawszy sygnał polityczny, będą starali się być wstrzemięźliwi" - prognozuje Troicki. W niedzielę armia syryjska poinformowała, że amerykański samolot bojowy, wykonujący misję w ramach międzynarodowej koalicji antyislamistycznej pod wodzą USA, zestrzelił syryjską maszynę w prowincji Ar-Rakka na północy Syrii. W poniedziałek resort obrony Rosji poinformował w reakcji o zawieszeniu porozumienia z USA w sprawie unikania incydentów w przestrzeni powietrznej Syrii. Zapowiedziało przy tym, że każdy obcy obiekt latający nad obszarami w Syrii, gdzie operują siły rosyjskie, będzie traktowany jak cel.