Administracja Trumpa - jak utrzymuje Axios - planuje nałożyć sankcje na kolejne chińskie firmy i urzędników rządowych, oskarżanych o współudział w łamaniu praw człowieka w Sinciangu i Hongkongu lub zagrażanie bezpieczeństwu narodowemu USA. W ostatnich dwóch miesiącach Trumpa w Białym Domu na wysokie stanowiska w Waszyngtonie mają być mianowani eksperci konfrontacyjnie nastawieni wobec Pekinu. Urzędnicy w Pentagonie dyskutują też nad rozszerzeniem listy firm, które mają powiązania z chińskim wojskiem. "O ile Pekin nie zmieni kursu i nie stanie się odpowiedzialnym graczem na arenie światowej, przyszli prezydenci USA uznają za politycznie samobójcze odwracenie historycznych działań prezydenta Trumpa" - przekazał Axios rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa (NSC) John Ullyot. Relacje najgorsze od dziesięcioleci Stosunki między USA a Chinami są w ocenie wielu ekspertów obecnie najgorsze od dziesięcioleci. Obie strony spierają się w kwestiach handlowo-gospodarczych, a także w sprawach autonomii Hongkongu, statusu Tajwanu, traktowania muzułmańskich mniejszości etnicznych w Chinach czy chińskich roszczeń na Morzu Południowochińskim. Biały Dom obarcza również Chiny odpowiedzialnością za pandemię COVID-19 i zarzuca im szpiegostwo przemysłowe. Rząd ChRL stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom. W lipcowym przemówieniu w Kalifornii sekretarz stanu USA Mike Pompeo oświadczył, że stosunki Pekin-Waszyngton powinny opierać się na zasadzie "nieufności i weryfikacji". Szef amerykańskiej dyplomacji powiedział też, że znormalizowanie relacji z ChRL przez prezydenta Richarda Nixona prawie pół wieku temu ostatecznie nie wpłynęło pozytywnie na amerykańskie interesy. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski Zobacz też: USA: Znaleziono niezliczone karty. "Niesamowita pomyłka"