Annah Sophia Stevenson twierdzi, że kupiła burgera w sobotni wieczór. Kiedy wróciła do domu okazało się, że w jej zjedzonym do połowy posiłku znajduje się karaluch. - Wnętrzności karalucha wydostały się na zewnątrz, a w środku burgera była wielka dziura. Przez chwilę to żułam, bo myślałam, że to żylasty kawałek mięsa - dodała. Kobieta nie wniosła oficjalnej skargi na McDonald’s, jednak opublikowała zdjęcie swojej kanapki na portalu Facebook - informuje AFP. Wstępna kontrola inspektora zdrowia nie wykazała żadnych niedopatrzeń. McDonald’s ponadto zwrócił uwagę na sposób zamówienia, którego dokonano przez "drive-thru", a następnie przetransportowano samochodem do domu klientki. Zobacz też: