W przemówieniu wygłoszonym na Florydzie McCain podkreślił, że zwiększenie kontroli prywatnych instytucji finansowych jest niezbędne do położenia kresu "lekkomyślnemu zachowaniu, korupcji i nieokiełznanej chciwości" panującej na Wall Street. Obiecał też, że za jego rządów będzie się pociągać do odpowiedzialności szefów banków, które udzielały ryzykownych pożyczek, co przyczyniło się do kryzysu. Oznacza to woltę o 180 stopni - republikański senator dotychczas opowiadał się za zmniejszaniem regulacji, jak niemal wszyscy politycy jego partii. 10 lat temu poparł ustawę rozluźniającą przepisy regulujące działalność banków i towarzystw ubezpieczeniowych, co miało zaowocować przyspieszeniem wzrostu ekonomicznego. Wypowiedzią tą McCain zbliżył się także do swego demokratycznego rywala, senatora Baracka Obamy, który od kilku dni obwinia Republikanów, że ich polityka deregulacji przyczyniła się do kryzysu. W poniedziałek zbankrutował w USA bank inwestycyjny Lehman Brothers, inny bank - Merrill Lynch został wykupiony przez Bank of America, co uratowało go przed upadłością. We wtorek wieczorem rząd przejął kontrolę nad gigantem ubezpieczeniowym American International Group (AIG), udzielając mu pożyczki 85 mld dolarów, ratującej firmę przed bankructwem. Wypowiedzi McCaina skrytykował w środę nawet prawicowy "Wall Street Journal". "Potępianie chciwości i Wall Street to nie jest program na rzecz wzrostu" - napisał dziennik w artykule redakcyjnym. Co więcej, wypomniał senatorowi, że zabiera głos w sprawach, na których się nie zna - chociaż także Obamę oskarżył o ignorancję w sprawach ekonomicznych. "Senatorowie McCain i Obama wydają się wiedzieć więcej o Marsie niż o rynkach finansowych. (...) Wydaje się, że prezydentura McCaina zapowiada raczej restrukturyzację prywatnych rynków finansowych - których on nie rozumie - niż naprawę Waszyngtonu, na czym się zna" - czytamy w edytoriale. Gazeta, zawsze broniąca wolnorynkowego laissez-fairyzmu przeciw interwencjom państwa w gospodarkę, wytknęła też McCainowi, że z jednej strony powiedział ostatnio, iż "gospodarka USA jest zasadniczo silna", a z drugiej - "czyni populistyczne obietnice, że rozwali jej finansową infrastrukturę". Obama - kontynuuje "WSJ" - "jest przynajmniej konsekwentny", gdyż stale atakuje ekonomiczną filozofię konserwatystów, która jego zdaniem doprowadziła do dzisiejszego kryzysu. McCain sam kiedyś przyznał - przypominają media w USA - że nie za bardzo zna się na gospodarce. Jeden z jego głównych doradców ekonomicznych, były senator Phil Gramm, jest zdecydowanym zwolennikiem minimalizacji roli rządu w gospodarce. Jednak republikański kandydat - uważają komentatorzy - przyłączył się do populistycznego nurtu, gdyż w obecnej sytuacji bardziej gwarantuje to sukces w wyborach.