W przemówieniu w Green Bay w stanie Wisconsin McCain nie odniósł się bezpośrednio do zapowiedzi rządu, że wspólnie z Kongresem opracuje plan ratowania systemu finansowego kosztem kilkuset miliardów dolarów, ale sugerował, że ma do niego krytyczny stosunek, mówiąc, iż Fed - amerykański bank centralny - nie powinien się tym zajmować. - Fed powinien wrócić do swojego głównego zadania, jakim jest odpowiedzialne kierowanie podażą pieniądza i inflacją. Musi się wycofać z poręczania (za bankrutujące banki) - powiedział. Podkreślił, że rząd powinien prowadzić politykę wzmacniania dolara, co wywołało aplauz widowni. - Silny dolar przyczyni się do obniżenia cen energii i żywności. Pobudzi trwały wzrost gospodarki i ponownie ją rozrusza - oświadczył. Zapowiedział, że jako prezydent będzie pilnował, aby jego przyszły minister skarbu prowadził politykę rozważnego i selektywnego gwarantowania kredytów, według określonych kryteriów - których jednak nie sprecyzował. Obserwatorzy zauważają, że krytyka ratowania banków mieści się w ogólnej taktyce wyborczej McCaina, który stara się dystansować od administracji prezydenta Busha i grając na populistycznej nucie, piętnować Wall Street i jej protektorów. W USA słychać wiele krytycznych głosów podkreślających, że rząd ratuje banki i cały system finansowy, ale nie przedstawił programu pomocy dla zwykłych Amerykanów. Oni tymczasem tracą domy - w wyniku niemożności spłacania kredytów hipotecznych - oraz oszczędności ulokowane na giełdzie w funduszach zbiorowych. Zwrócił na to uwagę demokratyczny kandydat do Białego Domu, senator Barack Obama. - Nie możemy mieć tylko planu dla Wall Street, musimy go mieć także dla Main Street (ang.: główna ulica - symbol "przeciętnych Amerykanów"). Jestem zadowolony, że rząd zadziałał szybko i zajął się kryzysem, który grozi niektórym naszym największym bankom i korporacjom. Kryzys zagraża jednak także rodzinom, ludziom pracy i właścicielom domów od miesięcy i Waszyngton zrobił o wiele za mało, aby im pomóc - powiedział senator z Illinois. Czarnoskóry kandydat poparł plan rządu, ale podkreślił, że nie może on oznaczać dalszego bogacenia się szefów wielkich banków i korporacji, którzy są współodpowiedzialni za kryzys, a zwykle, mimo bankructw swoich firm, dzięki akcjom rządu "lądują na złotych spadochronach" w postaci wielomilionowych odpraw. Zaznaczył też, że plan ratowania banków kosztem podatników musi być "tymczasowy" i gwarantować, że w razie odzyskania rentowności przez firmy przejęte przez rząd - jak AIG - "wszyscy muszą dzielić się zyskami, które stabilizacja przyniesie". Dodał również, że plan naprawy powinien być "częścią globalnie skoordynowanego wysiłku podjętego wraz z naszymi partnerami z G-20", czyli z innymi krajami wysoko rozwiniętymi i wschodzącymi rynkami, które są najbardziej związane z gospodarką USA. Wystąpienia McCaina i Obamy komentatorzy odczytują w kontekście ich kampanii prezydenckich, w których chcą się najlepiej zaprezentować jako przyszli przywódcy kraju i obrońcy poszkodowanych kryzysem. Plan ratowania przez rząd systemu finansowego - podkreśla się jednocześnie - jest konieczny, aby przywrócić zaufanie inwestorów dla gospodarki USA. Jego osłabienie - zauważają eksperci - grozi m.in. wyprzedażą lub zaprzestaniem zakupów amerykańskich obligacji skarbowych przez takie kraje jak Chiny, dzięki którym USA mogą dalej spłacać swoje długi.