Polsko-amerykański biznesmen wyszedł z aresztu około godz. 17:10 czasu lokalnego (23:10 czasu polskiego), ubrany w elegancki garnitur dostarczony mu przez żonę, w towarzystwie swego prawnika. Błyskawicznie doskoczyli do niego reporterzy, pytając jak się czuje po trwającym równo 9 miesięcy pobycie w więzieniu. - No cóż, jestem wolnym człowiekiem, to wszystko...Jestem zmęczony -- odpowiedział Mazur. Na dalsze pytania nie odpowiedział i szybko wsiadł do czekającego już przy krawężniku Mitsubishi, prowadzonego przez jego syna Roberta. Niewiele bardziej rozmowny był Mazur w półtorej godziny później, gdy wiozący go samochód dotarł do jego domu przy Lawson Street w Glenview na przedmieściach Chicago. - Jestem szczęśliwy, że mogę być znowu razem z rodziną -- powiedział czekającym na niego polskim dziennikarzom. Na pytanie, co czuje, odparł: "Z pewnością świeże powietrze". Zapytany czy sądzi, że jego sprawa jest już definitywnie zakończona, odpowiedział: "Nie rozumiem pytania". Nie chciał się także wypowiadać, jak sobie wyobraża reakcję ministra Zbigniewa Ziobro na decyzję sądu odmawiająca ekstradycji. "Nie znam pana " -- oświadczył krótko. Podobnie jak pod gmachem aresztu, odsyłał indagujących go reporterów do swojego adwokata. Mazur od samego początku, kiedy oskarżono o podżeganie do zabójstwa generała Papały, utrzymywał, że jest niewinny. Polonia w Chicago jest podzielona w ocenie odmowy ekstradycji, orzeczonej w piątek przez sędziego Arlandera Keysa. - Nie byłem wcale zaskoczony tą decyzją. Ja tego człowieka (Mazura - przyp. red) znam od wielu lat i byłem przekonany o jego niewinności. Wiedziałem też, że Amerykanie nie będą skłonni łatwo oddać pola -- powiedział redaktor naczelny chicagowskiego "Dziennika Związkowego", organu Kongresu Polonii Amerykańskiej, Wojciech Białasiewicz. Jego zdaniem, "(minister) Ziobro niepotrzebne nadał tej sprawie rangę polityczną i to m.in. mogło zaważyć na odmownej decyzji". Białasiewicz uważa jednak, że chociaż Mazur nie odegrał żadnej roli w zabójstwie Papały, może wiedzieć, kto je zlecił, gdyż "obracał się w kręgach ludzi, którzy dokonali tej operacji". Rozczarowanie odmową ekstradycji wyraził natomiast Andrzej Jermakowski, dziennikarz polonijny, redaktor nie istniejącego już "Dziennika Chicagowskiego", któremu Mazur wytoczył proces o zniesławienie, gdy ten publikował artykuły wskazujące na biznesmena jako zleceniodawcę zbrodni. - Wynik procesu ekstradycyjnego mnie zaskoczył. Zdawałem sobie sprawę ze sprzeczności w zeznaniach, ale sądziłem, że jak się popatrzy na całość materiału dowodowego, to układa się on w jakąś całość - powiedział Jermakowski w rozmowie. - Nie rozumiem, dlaczego na procesie nie było przedstawicieli polskiego rządu, którzy mogliby obserwować metody stosowane przez mecenasa Gaira (adwokata Mazura - przyp. red.). Szkoda też, że prokuratura nie powołała swoich świadków -- dodał. Na procesowanie się z Mazurem, redagowany przez Jermakowskiego "Dziennik Chicagowski" wydał ponad 30.000 dolarów. Raport: Zabójstwo gen. Papały