May odpowiedziała na pytania PAP przed przyjazdem do Polski na piątkowe spotkanie szefów rządów w Poznaniu w ramach szczytu tzw. procesu berlińskiego, który ma służyć wspieraniu europejskich aspiracji sześciu państw z regionu Bałkanów Zachodnich: Albanii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Kosowa, Macedonii Północnej i Serbii. Pytana o stanowisko rządu w Londynie w tej sprawie, premier podkreśliła, że "Wielka Brytania chce pomóc Bałkanom Zachodnim na ścieżce do stabilności, wolności od konfliktu i szkodliwych wpływów (innych państw - PAP), a także (wypracowania) zdolności rozwiązywania własnych problemów". Jak zaznaczyła, leży to "zdecydowanie w naszym interesie: (...) dzielimy wiele wspólnych wyzwań, które przekraczają granice, jak np. poważna przestępczość zorganizowana czy nielegalna migracja". "Opuszczając Unię Europejską i wyznaczając dla siebie nową drogę w świecie, nadal pozostajemy w pełni zaangażowani w kwestie europejskiego bezpieczeństwa" - zapewniła May. Jednocześnie dodała, że choć "decyzja o tym, czy członkostwo w Unii Europejskiej jest najlepszą drogą do zapewnienia bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu pozostaje w gestii państw Bałkanów Zachodnich" to brytyjski rząd "będzie nadal wspierać kraje zaangażowane w proces akcesyjny przy spełnianiu koniecznych wymogów". "Destabilizująca aktywność Rosji" W rozmowie z PAP, May odrzuciła także wyrażoną w ubiegłotygodniowym wywiadzie rosyjskiego prezydenta Władimira Putina dla dziennika "Financial Times" sugestię zresetowania napiętych stosunków dyplomatycznych pomiędzy Wielką Brytanią a Rosją, podkreślając, że choć rząd w Londynie "pozostaje otwarty na inną relację, to nie może to się wydarzyć, dopóki nie dojdzie do jasnej zmiany (...), która udowodniłaby zgodność (działań Moskwy) z prawami, normami i wartościami międzynarodowymi". "Wciąż obserwujemy destabilizującą aktywność Rosji, która podkopuje nasze zbiorowe bezpieczeństwo, w tym m.in. przez trwającą, nielegalną aneksję Krymu, przeprowadzane przez rosyjskie agencje wywiadowcze nieodpowiedzialne ataki na inne rządy w cyberprzestrzeni oraz oczywiście użycie w ubiegłym roku na ulicach Wielkiej Brytanii środka paralityczno-drgawkowego, który doprowadził do śmierci niewinnej brytyjskiej obywatelki" - zaznaczyła, odnosząc się do próby zabójstwa byłego pułkownika GRU i współpracownika brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala za pomocą silnie trującej substancji typu Nowiczok. 44-letnia Dawn Sturgess stała się wówczas przypadkową ofiarą ataku na Skripala po tym, jak kilka miesięcy po zamachu jej partner znalazł zawierającą Nowiczok buteleczkę, która została ucharakteryzowana na markę popularnych perfum. Kobieta trafiła do szpitala po jej użyciu pod koniec czerwca 2018 roku, a następnie zmarła 8 lipca. Brytyjska premier oceniła jednocześnie, że "najlepszą obroną wobec rosyjskiej agresji jest (działalność) szerokiej międzynarodowej koalicji mającej na celu stawianie oporu szkodliwym wpływom" Moskwy, ponownie odnosząc się do wspólnej reakcji sojuszników Wielkiej Brytanii na sprawę Skripala, w wyniku której "ponad 150 rosyjskich oficerów wywiadu zostało wyrzuconych z wielu państw na całym świecie, w tym czterech z Polski". "Zagwarantowaliśmy prawa obywateli UE" W kontekście planowanego wyjścia z UE, szefowa rządu w Londynie odrzuciła sugestie, że niektóre z jej komentarzy dotyczących migrantów z państw członkowskich Unii mogły osobiście dotknąć ponad trzy miliony osób, które osiedliły się w Wielkiej Brytanii, w tym około miliona Polaków. May była krytykowana w przeszłości za wypowiedzi, że "będąc obywatelem świata jest się obywatelem znikąd" i określała migrantów z państw członkowskich UE jako osoby "wpychające się poza kolejką" do systemu imigracyjnego, dzięki uprzywilejowanemu statusowi prawnemu wynikającemu ze swobody przepływu osób w ramach Wspólnoty. Jak jednak argumentowała w odpowiedzi na pytanie PAP, "od samego początku procesu brexitu ochrona praw obywateli była jednym z naszych najważniejszych priorytetów" i zapewniła, że brytyjskie władze "zdają sobie sprawę z wkładu, jaki obywatele UE wnoszą we współczesną Wielką Brytanię i chcą, aby tutaj pozostali". "Z tego powodu zagwarantowaliśmy prawa obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii we wszystkich scenariuszach i zadbaliśmy o to, aby wszyscy mogli aplikować o tzw. status osiedlony bez ponoszenia kosztów" - wskazywała, dodając, że obecnie w systemie złożono już ponad 800 tys. wniosków. "Obywatele UE i ich rodziny muszą wykonać jedynie trzy kroki: potwierdzić swoją tożsamość; pokazać, że żyją w Wielkiej Brytanii i ujawnić, czy, a jeśli tak, to za co byli karani. Niezależnie od tego, czy wypracujemy porozumienie z UE, będą mieli czas co najmniej do 31 grudnia 2020 roku, aby złożyć swoje aplikacje" - przypomniała, dodając, że wciąż czeka na podobne gwarancje ze strony pozostałych państw członkowskich dotyczące Brytyjczyków mieszkających na kontynencie . "Wielka Brytania i Polska naturalnymi sojusznikami" 62-letnia May, która ustąpi ze stanowiska premier pod koniec lipca, przekonywała także, że w trakcie trzech lat jej rządów "relacja między Wielką Brytanią a Polską rosła w siłę" i zapewniła, że "wierzy, że będzie ona nadal ważna dla obu państw także w kolejnych latach, niezależnie od wyniku negocjacji w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej". Jak argumentowała, oba kraje są "naturalnymi i długotrwałymi sojusznikami o wspólnych interesach i punkcie widzenia na wiele globalnych kwestii", a "choć w tym roku obchodzimy 100-lecie odnowienia relacji dyplomatycznych między naszymi krajami, to nasza przyjaźń sięga nawet odleglejszych czasów". "W ostatnich latach oparliśmy się o tę (wspólną) historię, rozwijając współczesne partnerstwo strategiczne. Polska jest wiodącym partnerem handlowym Wielkiej Brytanii w Europie Środkowej i jesteśmy także silnymi sojusznikami w ramach NATO, spełniając zobowiązanie do wydawania 2 proc. PKB na obronność, a milionowa diaspora Polaków w Wielkiej Brytanii może służyć jako żywy przykład połączenia między naszymi krajami" - wyliczała. "Trzeba zrealizować wolę Brytyjczyków" Odchodząca brytyjska premier dotychczas odmówiła udzielenia publicznego poparcia któregoś z kandydatów do zastąpienia jej na stanowisku, o co starają się były minister spraw zagranicznych w jej rządzie i jeden z czołowych zwolenników brexitu Boris Johnson, a także obecny szef dyplomacji Jeremy Hunt. Pytana o radę dla swojego następcy, May zastrzegła, że "nie jest to jej rolą", ale podkreśliła jednocześnie, że "jest jasne, że trzeba zrealizować wolę Brytyjczyków dotyczącą brexitu", co - jak zaznaczyła - będzie wymagało m.in. znalezienia większości parlamentarnej dla jakiegokolwiek proponowanego rozwiązania. "Jestem jednak pewna, że (niezależnie od brexitu - PAP) Wielka Brytania nadal będzie odgrywała wiodącą rolę w takich kwestiach, jak zmiana klimatu czy bezpieczeństwo Europy, a także będzie miała istotny wpływ na wydarzenia na scenie międzynarodowej" - zakończyła Theresa May. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)