Podczas wtorkowego spotkania zorganizowanego przez dziennik "La Stampa" w Rzymie szef włoskiego rządu oświadczył, że bardzo ważne znaczenie ma udział Putina w rozwiązaniu konfliktu w Syrii. Władimir Putin "nie powinien być głównym rozgrywającym, ale absolutnie fundamentalne znaczenie ma to, by był" - powiedział Renzi. Powtórzył, że jego krajowi zależy na udziale Rosji w rozmowach na forum międzynarodowym. Zastrzegł zarazem, że zaproszenie Rosjan do stołu nie oznacza "przyznania im Syrii". “Tak, możemy ufać Putinowi" - oświadczył włoski premier, który spotykał się z prezydentem Rosji także wtedy, gdy był on izolowany z powodu konfliktu ukraińskiego. Szef rządu w Rzymie twierdzi, że cała społeczność międzynarodowa powinna dążyć do porozumienia w Syrii i Libii. "Nas interesuje utrzymanie zjednoczonej Europy i zaangażowanie Rosji" - wyjaśnił. Następie ocenił: "Budowa tożsamości europejskiej bez Rosji byłaby absurdem". "Putin ze swymi pozytywnymi i negatywnymi stronami, które znamy, jest szefem państwa o absolutnie kluczowym znaczeniu dla stabilności na świecie" - powiedział premier Włoch. “Rozumiem niektóre kraje bałtyckie, ale byłoby absurdem wznoszenie żelaznej kurtyny przeciwko Rosji" - dodał. Nawiązując zaś wyraźnie do wypowiedzi prezydenta Francji Francois Hollande’a, który po atakach w Paryżu mówi, że jego kraj jest w stanie wojny, Renzi przyznał: "Jestem bardzo ostrożny w doborze słów. Rozumiem tych, którzy używają słowa "wojna", ale ja tego nie robię". Zamachy w Paryżu - dodał - to "ewidentnie atak zbrojny", "gigantyczna agresja na samą ideę naszej tożsamości". Zdaniem Renziego zamknięcie granic krajów byłoby błędem. "Jeśli mówi się "zamknąć granice", jak robią to niektórzy w tych dniach, oznacza to, że robi się to, by trzymać zamachowców w środku, bo zdecydowana większość z nich urodziła się i wychowała w Europie" - powiedział włoski premier. “Zagrożenie - dodał - pochodzi z wewnątrz". Matteo Renzi zauważył: “Nikt z nas nie może pozwolić sobie na luksus powiedzenia: spokojnie, nie ma zagrożenia; ten, kto to mówi, żyje na Marsie". Przypomniał, że do ataku terrorystycznego doszło także w Sydney, w grudniu zeszłego roku.