Turecki dziennik "Hurriyet" pisze, że na Akcakale spadło w środę co najmniej pięć pocisków. Jeden trafił w dom w dzielnicy mieszkaniowej. - Zginęło pięć osób: matka i jej czworo dzieci - powiedział burmistrz Akcakale Abdulhakim Ayhan. Wcześniej informowano, że wśród zabitych jest jedno dziecko. Mieszkaniec Akcakale powiedział agencji AFP, że pocisk na jego oczach rozszarpał kobietę. Według świadka cytowanego przez Reutera, wśród osób, które odniosły ciężkie obrażenia, jest trzech policjantów. "Bardzo poważny incydent, którzy przekracza granice" Agencja AFP nazywa środowy incydent najpoważniejszym od zestrzelenia tureckiego myśliwca przez syryjskie siły reżimowe w czerwcu br. Szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu zwołał nadzwyczajne posiedzenie w ministerstwie spraw zagranicznych, a premier Recep Tayyip Erdogan spotkał się z doradcami, by przedyskutować ewentualną ripostę - pisze agencja AFP. Jak podało tureckie MSZ, Davutoglu rozmawiał na temat środowych wydarzeń z szefem NATO Andersem Foghem Rasmussenem, z międzynarodowym wysłannikiem do Syrii Lakhdarem Brahimim oraz sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem. Minister spraw zagranicznych "wyraził głębokie zaniepokojenie swojego rządu z powodu incydentu" - powiedział rzecznik ONZ Martin Nesirky. Ban Ki Mun zachęcał do utrzymywania kontaktu z władzami syryjskimi, "by ograniczyć wszelkie napięcia, które mogą być generowane przez te wydarzenia" - dodał rzecznik. Według wicepremiera Besira Atalaya był to "bardzo poważny incydent, którzy przekracza granice". "Wszyscy się boją. Nie pozwalamy dzieciom wychodzić z domów" Syria musi zostać pociągnięta do odpowiedzialności za incydent, który wymaga odpowiedzi zgodnej z międzynarodowym prawem - cytuje wicepremiera Bulenta Arinca turecka agencja Cihan. Mieszkańcy Akcakale wyszli na ulice, krytykując lokalne władze i domagając się dymisji gubernatora. - Wszyscy się boją. Nie pozwalamy dzieciom wychodzić z domów - powiedział telewizji CNN Turk mieszkaniec Akcakale Ibrahim Halil Arslan. Burmistrz Akcakale wyjaśnił, że w ciągu ostatnich 10 dni do leżącej na południowym wschodzie Turcji miejscowości regularnie trafiają przez granicę zbłąkane kule i pociski, wystrzeliwane podczas walk prowadzonych przez syryjskich rebeliantów z wojskami prezydenta Baszara el-Asada. W zeszły piątek pocisk moździerzowy uszkodził kilka budynków w Akcakale. Nie było jednak ofiar śmiertelnych. Po ataku minister Davutoglu sygnalizował, że Turcja podejmie działania, jeśli podobny atak się powtórzy. Akcakale sąsiaduje przez granicę z syryjskim Tel Abjad. Od kilkunastu dni syryjskie przejście graniczne kontrolowane jest przez opozycyjną Wolną Armię Syryjską. Ze względów bezpieczeństwa od 19 września, gdy zbłąkane kule raniły dwie kobiety i dziecko, szkoły w Akcakale są zamknięte. Od lipca syryjscy rebelianci kontrolują kilka przejść granicznych wzdłuż 900-kilometrowej granicy turecko-syryjskiej. Po zestrzeleniu przez Syrię tureckiego myśliwca Turcja zwiększyła liczbę żołnierzy wzdłuż granicy, jednak według mieszkańców Akcakale wciąż jest ich za mało. Ankara początkowo utrzymywała dobre stosunki z reżimem Asada, jednak po wybuchu powstania w Syrii w marcu 2011 roku premier Erdogan stał się jednym z najbardziej zagorzałych krytyków syryjskiego prezydenta.