W odniesieniu do rosnących cen energii szef rządu powiedział, że jest to zjawisko, które może znacząco obniżyć wzrost gospodarczy w Europie, zjawisko "bardzo groźne dla ludzi i przedsiębiorców". Wskazał też na dwie podstawowe przyczyny, które przyczyniły się do tego, że w ostatnim czasie Stary Kontynent musi mierzyć się z tym problemem. - Mamy gorzką satysfakcję, że mieliśmy rację wskazując na ryzyka z tym związane. Po pierwsze, to polityka ekonomicznego szantażu, gazowego szantażu prowadzona przez Gazprom i przez Rosję, która jest tym bardziej możliwa, im szybciej ruszy Nord Stream 2. Będziemy wtedy jeszcze bardziej zależni od Rosji i Polska wskazywała na ryzyka z tym związane - mówił premier Morawiecki. Druga przyczyna - zwrócił uwagę - to spekulacje w handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). - Te spekulacje prowadzą do tego, że dzisiaj już jedna tona uprawnień do emisji kosztuje ponad 60 procent. To kilkukrotny wzrost w ciągu ostatniego roku, dwóch lat, która gwałtownie przyczynia się do wzrostu cen energii w całej Europie. Polska będzie wskazywała również na mechanizmy wsparcia, zmniejszenia presji cenowej, a my kończymy już opracowywanie naszych regulacji, które mają wesprzeć naszych przedsiębiorców, ale w szczególnie najmniej zamożne gospodarstwa domowe - zauważył szef rządu. Kryzys migracyjny i praworządność Na szczycie pojawi się także problem migracji. Premier wskazał na zagrożenie jakie płynie ze strony reżimu Łukaszenki. - Dzisiaj mierzymy się z hybrydowym zagrożeniem, gdzie reżim Łukaszenki poprzez sztucznie wywołany szturm na wschodnią granicę Polski i jednocześnie wschodnią granicę UE, próbuje doprowadzić do destabilizacji. Wszyscy gratulują nam tego jak radzimy sobie skutecznie z uszczelnieniem granicy i zabezpieczeniem granicy przed tego typu atakami - dodał. Kolejnym tematem, który dzisiaj będzie dyskutowany podczas szczytu UE w Brukseli jest - jak się wyraził Morawiecki - tzw. sprawa praworządności. - Z punktu widzenia zasad, Polska nie ma żadnych problemów i nie dostrzega żadnych różnic między nami a innymi krajami UE. Jesteśmy tak samo wierni zasadzie praworządności jak inni i jak instytucje Unii Europejskiej - ocenił Morawiecki. Przypomniał także, że strona polska przedstawiła plany zmian, reform wymiaru sprawiedliwości, które "mogą zaadresować pewne wątpliwości, które pojawiały się wcześniej w wyrokach Trybunału Sprawiedliwości". - Niestety trzeba podkreślić to, o czym mówiłem w PE: niektóre instytucje europejskiej przywłaszczają sobie prawo do decydowania o sprawach, które nie zostały im przyznane; przyznają sobie kompetencje, które nie zostały im przyznane w traktatach - ocenił. - Polska uznaje nadrzędność reguł unijnych względem ustaw prawodawstwa krajowego, we wszystkich tych obszarach, gdzie kompetencje zostały przekazane do UE. Natomiast nie możemy zgodzić się na to, że kompetencje w sprawach, które nie zostały traktatami przyznane jak np. kwestia bezpieczeństwa, albo sprawy związane ze sportem, żeby we wszystkich tych sprawach regulowała KE bądź Trybunał Sprawiedliwości materie w sposób ostateczny. Na to się nie umawialiśmy. Dlatego ani polski rząd, ani parlament nie będzie działać pod presją szantażu w żadnej z tych spraw, chociaż warto podkreślić, że w orzeczeniu TK nie ma, jak niektórzy sugerują, żadnego zakwestionowania traktatów, ani nawet poszczególnych artykułów. Jest jedynie zakwestionowana możliwość, prawo do takiej interpretacji polskiej konstytucji, w wyniku której np. jeden sędzia może kwestionować status innego sędziego - wyjaśnił Morawicki. Jak przyznał: "w każdym poważnym i szanującym się kraju byłoby to niedopuszczalne". - Taka sytuacja może doprowadzić do anarchii, do chaosu w systemie prawnym. Już rozstrzygnięte spory sądowe mogą zostać zakwestionowane przez innego sędziego, któremu akurat nie podoba się sędzia pierwszy z mojego przykładu. Dlatego nie będziemy działać pod presją szantażu, jesteśmy gotowi na dialog, nie zgadzamy się na ciągle poszerzający się zakres kompetencji, ale będziemy oczywiście rozmawiać o tym jak rozwikłać bieżące spory w porozumieniu i dialogu - podkreślił premier Morawiecki. Przed początkiem szczytu, który został zaplanowany na godzinę 15.00, szef polskiego rządu odbędzie bilateralne rozmowy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem. Z Brukseli Bartosz Bednarz - Interia Biznes