Szef rządu złoży w czwartek 26 listopada jednodniową wizytę w Budapeszcie, gdzie spotka się z premierem Węgier. Głównym tematem rozmowy będą negocjacje dotyczące budżetu Unii Europejskiej. W czwartek rano rzecznik rządu Piotr Müller mówił, że spotkanie premierów Polski i Węgier jest po to, by podjąć wspólne działania w zakresie dostosowania propozycji prezydencji niemieckiej w Radzie UE i Parlamentu Europejskiego w sprawie rozporządzenia dotyczącego powiązania dostępu do środków unijnych i kwestii praworządności, do wymogów traktatowych i podjętych w lipcu ustaleń budżetowych. "Nie ma naszej zgody, by arbitralnie podejmować decyzje" Morawiecki powiedział na czwartkowej konferencji prasowej, że rozmowa z Orbanem będzie dotyczyła "tej trudnej sytuacji, do jakiej prezydencja Unii Europejskiej, Komisja Europejska do pewnego stopnia i Parlament Europejski doprowadziły". - Nie ma naszej zgody na to, by w sposób arbitralny podejmować decyzje co do tego, że środki dla Polski na przykład, środki dla (...) Rumunii albo Hiszpanii będą wstrzymywane - powiedział premier. - Załóżmy, że w Hiszpanii pojawia się inny rząd, taki, który się nie podoba Unii Europejskiej, to oczywiście (...) kij, jak to się mówi, zawsze się znajdzie. My znamy w Polsce doskonale te mechanizmy, wiemy świetnie, jak można interpretować każdy przepis, nawet w byłym obszarze politycznym funkcjonowało takie powiedzenie, że "paragraf się na każdego znajdzie". My nie chcemy tych czasów. My wiemy doskonale, czym to grozi, ba, przestrzegamy naszych przyjaciół z UE, by nie szli tą drogą - mówił Morawiecki. - Będziemy walczyć o jedność Unii Europejskiej i o to, by przezwyciężyć ten niepotrzebny kryzys - dodał szef rządu. Zobacz też: Uchwała Senatu ws. budżetu. "Mamy nadzieję, że wpłynie na negocjacje" Chcą przekonać prezydencję UE Morawiecki zaznaczył, że jest też w stałym kontakcie z premierem Słowenii Janezem Janszą oraz z premierami pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej. - Dyskutujemy, w jaki sposób tu jak najszybciej przekonać prezydencję UE albo tę niemiecką, to jeszcze miesiąc, albo później portugalską będziemy przekonywać. A od 1 lipca prezydencję w Unii Europejskiej obejmuje Słowenia. Ta Słowenia, której premier wystosował bardzo jednoznaczny list, (...) bardzo jednoznacznie określający ryzyka, zagrożenia i błędy, które wiążą się z tymże rozporządzeniem - powiedział. Chodzi o list premiera Słowenii do liderów unijnych instytucji, w którym zaapelował on o poszanowanie konkluzji lipcowego szczytu unijnego ws. budżetu UE, co - jak zaznaczył - jest odpowiedzialnym podejściem dla dobra przyszłości UE. Zawarte na początku listopada porozumienie między Parlamentem Europejskim i niemiecką prezydencją w Radzie UE w sprawie powiązania praworządności z budżetem UE zakłada, że Komisja Europejska będzie mogła uruchomić mechanizm prowadzący do zamrożenia pieniędzy unijnych, np. przy zagrożeniu dla niezależności sądownictwa. Decyzje w tej sprawie miałyby podejmować państwa członkowskie większością kwalifikowaną. Morawiecki: Chodzi o pewność prawa Premier na czwartkowej konferencji prasowej mówił też o powodach sprzeciwu Polski wobec unijnego rozporządzenia dotyczącego powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. Przede wszystkim, jak zaznaczył, rządowi zależy na pewności prawa. - Jaka jest pewność prawa, jaka jest pewność wykonania budżetu, jeżeli politycznie motywowani decydenci w Brukseli mogą podejmować arbitralne decyzje na temat tego, że wprawdzie w jakimś innym kraju korupcja jest 10 razy gorsza i mafie kradną miliardy euro, ale to jednak Polska będzie ukarana, ponieważ nie podoba nam się rząd Prawa i Sprawiedliwości? - podkreślił Morawiecki. Druga kwestia, o której mówił premier, to przestrzeganie praworządności. - Tak jak nad polską konstytucją nie może stać ustawa ani rozporządzenie, tak w prawie europejskim najważniejsze są traktaty - zaznaczył. Powołując się na opinię służb prawnych Rady UE, wskazywał, że rozporządzenie nie może być stawiane ponad traktatami. - Polska się nie godziła na to, wstępując do UE, że jakieś akty niższego rzędu będą nadpisywały tę konstytucję europejską, jaką są traktaty. My się na to nie godziliśmy. My godziliśmy się i zgadzamy się na rzetelne traktowanie wszystkich przepisów prawa, w szczególności tzw. prawa pierwotnego UE - oświadczył szef rządu. Zobacz też: "Przyjaciele Polski w UE pytają, co się dzieje" "Mieszanie jednego porządku z drugim porządkiem do niczego dobrego nie doprowadzi" Premier zapewnił, że nie tylko nie ma z tym problemu, lecz wręcz prosi o to, "żeby instytucje europejskie, polskie w sposób jak najbardziej skrupulatny weryfikowały wydatkowanie środków budżetowych unijnych z różnego rodzaju funduszy". - Chcemy, żeby one były wydawane uczciwie. Nie tak, jak w niektórych innych krajach Unii Europejskiej i tak, jak zdarza się w Polsce. Trzeba eliminować tego typu patologie. Korupcja nie może być w najmniejszym stopniu dopuszczona - powiedział. To - w ocenie Morawieckiego - powinno być rolą tego rozporządzenia. - Niech w tym rozporządzeniu będą wszystkie zalecenia, które odnoszą się do właściwego wykonania budżetu - od strony finansowej, księgowej, inwestycyjnej, gospodarczej. Jak najbardziej tak. Ale mieszanie jednego porządku z drugim porządkiem do niczego dobrego nie doprowadzi - podkreślił. "Walczymy wbrew propagandzie, która próbuje nas zalewać" - Walczymy - wbrew propagandzie, która próbuje nas zalewać - o spójność i jedność Unii Europejskiej. Walczymy o to, aby za pięć lat, za siedem lat, Włochy czy Hiszpania, a może z jakichś innych względów Szwecja, albo Bułgaria, albo Rumunia, nie zostały zaatakowane, ponieważ w Brukseli komuś się nie spodoba, że wdrażane są takie czy inne reformy - powiedział Morawiecki. Według szefa rządu UE będzie silna wtedy, gdy będzie Europą ojczyzn. - My będziemy również silniejsi wtedy, kiedy w takiej UE, w dobrym zrozumieniu, w dobrym dialogu będziemy prowadzili nasze działania gospodarcze, społeczne i polityczne - dodał. Praworządność a budżet Tekst rozporządzenia w sprawie uwarunkowania funduszy unijnych od przestrzegania praworządności został na początku ubiegłego tygodnia potwierdzony większością kwalifikowaną państw członkowskich na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich. Polska i Węgry zagłosowały przeciw. Rozporządzenie akceptowane jest kwalifikowaną większością głosów państw członkowskich, decyzje w kwestii wieloletniego budżetu UE oraz funduszu odbudowy wymagają jednomyślności. Morawiecki zapowiedział, że Polska na pewno skorzysta z prawa do sprzeciwu, jeśli nie będzie satysfakcjonującego Warszawę porozumienia w sprawie powiązania kwestii praworządności z budżetem UE. Premier Węgier skierował zaś list do niemieckiej prezydencji i szefów unijnych instytucji, w którym zagroził zawetowaniem budżetu UE i funduszu odbudowy, jeśli wypłata środków będzie powiązana z kwestią praworządności.