Jeden z przywódców plemienia powiedział agencji Reutera, że do zamordowania 50 osób doszło w piątek. W okolicy miejsca zbrodni odkryto także masowy grób, w którym pochowano 35 ciał. Członkowie plemienia Albu Nimr od tygodni bronią się przed atakami bojowników IS. Jednak braki w zaopatrzeniu, żywności i amunicji zmusiły ich do wycofania się z zajmowanych pozycji. Wiele osób zostało pojmanych przez islamistów, a następnie straconych. Terroryści z IS oskarżali ich o apostazję i wspieranie władz w Bagdadzie. Agencja Associated Press, powołując się na władze lokalne, podała, że do zbrodni doszło we wsi Ras al-Maa, niedaleko stolicy regionu Al-Anbar - Ramadi. Wśród ofiar mają być kobiety. W zeszłym miesiącu bojownicy IS opanowali Hit, położone ok. 140 km na zachód od Bagdadu. Po zajęciu miasta wielu członków plemienia uciekło przed dżihadystami i szukało schronienia m.in. w Ras al-Maa. Irak jest pogrążony w największym kryzysie od czasu, gdy w 2011 roku wycofały się stamtąd wojska amerykańskie. Sunniccy radykałowie z Państwem Islamskim na czele opanowali jedną trzecią kraju. Armia iracka okazała się bezradna wobec rozpoczętej latem tego roku ofensywy dżihadystów, którzy kontrolują obecnie kluczowe miasta na północy kraju. Na opanowanych obszarach Iraku i Syrii dżihadyści proklamowali kalifat. Celem ich ataków są także chrześcijanie i inne mniejszości religijne.