W biały dzień, 4 listopada 2019 roku, nieznani mordercy z karteli narkotykowych zastrzelili trzy kobiety i sześcioro dzieci z rodzin mormońskich w granicznym stanie Sonora, w północnej części Meksyku, wywołując falę oburzenia w Meksyku i Stanach Zjednoczonych. Po masakrze prezydent USA Donald Trump wezwał Stany Zjednoczone i Meksyk do "wojny" z kartelami i ostrzegł, że będzie je traktował jako grupy terrorystyczne. Później wycofał się z tej groźby. "Intelektualny architekt" masakry W poniedziałek (23 listopada) siły bezpieczeństwa zatrzymały Roberto Gonzaleza, w północnym stanie Chihuahua, wraz z dwoma innymi domniemanymi członkami organizacji przestępczej "La Linea" - poinformowało w środę biuro prokuratora generalnego Meksyku. Prokurator oskarżał Gonzaleza o to, że był "intelektualnym architektem" masakry. - Wciąż jest tak wiele do wyjaśnienia, co się wydarzyło, ale przynajmniej te aresztowania są postępem w tej sprawie - powiedział Adrian LeBaron, który stracił córkę i troje wnucząt podczas ataku. Napięcia między USA a Meksykiem Aresztowania podejrzanych o dokonanie zbrodni nastąpiły po okresie eskalacji dwustronnych napięć związanych ze schwytaniem meksykańskiego byłego ministra obrony, Salvadora Cienfuegosa, w Los Angeles. Wieloletnie śledztwo i sprawa przeciwko generałowi podejrzanemu o handel narkotykami i zabójstwa zostały zakończone w ubiegłym tygodniu niespodziewaną decyzją o jego zwolnieniu, która według amerykańskich prokuratorów była konieczna dla zapewnienia dwustronnej współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Ambasador USA w Meksyku Christopher Landau pogratulował meksykańskim siłom bezpieczeństwa nowych aresztowań. "Doskonała współpraca między władzami w obu krajach. Będzie sprawiedliwość!" - napisał na Twitterze. Reuters poinformował w ubiegłym tygodniu, że Meksyk zobowiązał się do aresztowania przywódcy kartelu w ramach umowy o zniesienie zarzutów handlu narkotykami przeciwko Cienfuegosowi. Władze Meksyku i Biały Dom, jak dodaje Reuters, zaprzeczyły jej istnieniu.