Schwytanych piratów przetransportowano na początku października do Hiszpanii i uwięziono. Brali oni udział w porwaniu hiszpańskiej jednostki. Tymczasem porywacze domagają się uwolnienia swoich towarzyszy i 4 mln dolarów okupu. CZYTAJ KONIECZNIE: WYZNANIA SOMALIJSKIEGO PIRATA Rząd w Madrycie zwołał w czwartek gabinet kryzysowy z udziałem minister obrony Carme Chacon, wicepremier Marii Teresy Fernandez de la Vega, przedstawicieli wywiadu (CNI) oraz wysokich rangą wojskowych. Wicepremier de la Vega zaapelowała o spokój i zapewniła, że "rząd robi wszystko, aby załoga powróciła do domu". - Wiem, gdzie znajdują się trzy osoby zabrane na ląd przez piratów, i wiemy, że czują się dobrze - powiedziała. - Dwa okręty marynarki wojennej i samolot P-3 Orion stale patrolują obszar i obserwują porwany statek - poinformowała minister obrony Chacon. - W razie potrzeby wezwane zostaną inne wojskowe jednostki misji morskiej UE - Operacji Atlanta, walczące z somalijskimi piratami. Nie wykluczamy żadnej opcji, ale nie narazimy życia załogi na szwank - dodała. PRZECZYTAJ, JAK ŻYJĄ SOMALIJSCY PIRACI Tymczasem żona jednego z zakładników z hiszpańskiego tuńczykowca, Silvia Albes, powiedziała mediom, że jej mąż zadzwonił do niej "płacząc", gdyż "sytuacja na statku jest krytyczna i wszyscy czują się bardzo źle". - Nie ma wody pitnej - miał powiedzieć zakładnik. - Jeżeli tak będzie dalej, to ktoś umrze. W Hiszpanii pojawiły się głosy krytykujące pojmanie dwóch piratów i przewiezienie ich do Hiszpanii; ocenia się, że taka sytuacja może skomplikować negocjacje w sprawie uwolnienia załogi. Po przeprowadzeniu badań sąd początkowo zwolnił z więzienia młodszego pirata, Abdu Willy'ego, jako nieletniego. Jednak po powtórnych badaniach uznano, że ma on 19 lat. W środę sąd nakazał jego ponowne uwięzienie za udział w porwaniu statku. Zdaniem ekspertów, "sytuacja jest bez wyjścia". Grażyna Opińska