Ok. 3 tysięcy osób wzięło udział w pochodzie w Rabacie, a kolejne 4 tysiące maszerowały w Casablance. Demonstracje odbyły się także w innych miastach. "Niech żyją rewolucje w Tunezji, Egipcie, Syrii i Libii, teraz chcemy rewolucji w Maroku" - skandował tłum. W ciągu ostatnich kilku tygodni aresztowano kilku działaczy za dystrybucję broszur nawołujących do bojkotu - pisze agencja AP. Demonstracje nawołujące do bojkotu wyborów i kontestujące zmiany wprowadzone przez króla i władze odbywały się w Maroku co tydzień, od marca. W myśl zmian wprowadzonych po lipcowym referendum, król m.in. przekaże część swych praw wybieralnym władzom, lecz zachowa decydujący głos w sprawach strategicznych. Przeciwnicy zmian przekonują, że zmiany są pozorne i nie gwarantują uczciwych wyborów. Domagają się też, by król Mohammed VI zrezygnował z władzy w większym wymiarze oraz rozliczył się z korupcją i nepotyzmem w rządzie Wybory w Maroku przez ostatnie 50 lat postrzegane były jako pusty rytuał odgrywany na użytek zachodnich sojuszników kraju, a decyzje co do składu rządu i jego kluczowych posunięć zapadały de facto między królem a elitą sędziów.