Wolność prasy w Maroku znów jest tłumiona. Ali Anouzla, redaktor codziennej gazety Al Jarida Al Oula, usłyszał właśnie wyrok za komentarz na temat oficjalnego oświadczenia o zdrowiu króla: jeden rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Zaledwie kilka dni wcześniej z podobnych przyczyn do więzienia trafił inny dziennikarz. Jednocześnie toczy się proces w sprawie satyrycznych rysunków, uznanych przez władze za obraźliwe w stosunku do królewskiego kuzyna. - Niektórzy dziennikarze usłyszeli bardzo surowe wyroki, podczas gdy w żaden sposób nie naruszyli prawa prasowego. Musimy potępić niesprawiedliwość panującą w naszym kraju, a dotyczącą nie tylko mediów, ale też innych dziedzin życia - mówi Abderahim Jamai, pełnomocnik gazety Al Jarida el Oula. W tym roku organizacja Reporterzy Bez Granic umieściła Maroko na 127 miejscu listy "Prześladowców wolności prasy" - im niższe miejsce zajmuje kraj w tym rankingu, tym mniejszą swobodą cieszy się w nim prasa. - Obwiniają nas o stosowanie procedur, które w pełni respektują prawo, podczas gdy kraje, w których nie ma nawet jednego opozycyjnego tytułu są wyżej w tym rankingu! Jest rzeczą oczywistą, że gdy w kraju nie ma prasy opozycyjnej, procesy nie wchodzą w grę. Ten ranking jest wzięty z sufitu, nie zasługuje nawet na naszą uwagę - opowiada Khalid Naciri, marokański minister komunikacji. Reporterzy bez granic krytykują również Maroko za wysokie grzywny nakładane na dziennikarzy. Jeden z tygodników został ukarany grzywną w wysokości 250 tysięcy euro za kwestionowanie rządowego raportu. Obecnie gazeta walczy o uchylenie wyroku. - Jesteśmy finansowo sparaliżowani: nie mamy dostępu do naszych przychodów ze sprzedaży czy reklam, ponieważ nasze konta bankowe zostały zajęte. Nie poddamy się jednak, będziemy nadal walczyć, aż do ostatniej drukarki, ostatniego bajtu, ostatniego decybela - opisuje sytuację Aboubakr Jamai, założyciel Le Journal Hebdomadaire. Represjonowanie mediów w Maroku dotyka również prasę zagraniczną. W zeszłym tygodniu francuski dziennik Le Monde został zakazany w całym kraju za publikację rysunków uznanych za obraźliwe wobec rodziny królewskiej. Tłum. Katarzyna Kasińska na podst. AFP