Trzymając transparenty z napisami: "Męczenniczka Amina", "To prawo mnie zabiło" i "Wszystkie jesteśmy Aminami", kobiety wezwały władze do zmiany prawa, które pozwala gwałcicielowi uniknąć kary więzienia, jeśli - za zgodą rodziców ofiary - poślubi ją. 16-letnia Amina al-Filali popełniła samobójstwo tydzień temu wypijając śmiertelną dawkę trutki na szczury. Śmierć dziewczyny wstrząsnęła Marokiem i wywołała apele o zmianę prawa, które ma rzekomo chronić wartości rodzinne. Rodziny ofiar gwałtów, które mają mniej niż 18 lat, często godzą się na ślub ze sprawcą, ponieważ utrata dziewictwa przed zawarciem związku małżeńskiego postrzegana jest jako obraza rodzinnego honoru. Ojciec Aminy stwierdził w czwartek, że sprzeciwiał się wydaniu córki za gwałciciela, ale jego żona nalegała. - Powiedziała, że musimy to zrobić, by zmazać wstyd - powiedział mężczyzna. Historia Aminy wywołała falę oburzenia w marokańskich mediach i w internecie. Pod petycją online w sprawie zmiany kodeksu karnego w ciągu zaledwie kilku godzin podpisały się setki osób. "Nie znałem Aminy, ale wyobrażam sobie, że wśród nas żyje lub żyło wiele takich "Amin" - napisał w artykule redakcyjnym publicysta dziennika "Al Sabah" - To prawo, absurdalne, groteskowe, próbuje zaradzić jednemu złu - gwałtowi - jeszcze większym złem - poślubieniem gwałciciela. Kogo chcemy karać? Sprawce czy ofiarę?". Po licznych protestach władze Maroka zobowiązały się ponownie rozpatrzeć kontrowersyjne prawo. Według marokańskiego prawa, za gwałt grozi od pięciu do 10 lat więzienia, lub od 10 do 20 lat, jeśli ofiara nie jest pełnoletnia. Jeśli sprawca poślubi ofiarę, nie może być mu wymierzona kara więzienia, chyba że kobieta otrzyma rozwód. Jednak według kodeksu rodzinnego, decyzja sędziego autoryzującego takie małżeństwo jest nieodwołalna. W czwartek około 300 osób protestowało przed budynkiem sądu, który zatwierdził małżeństwo Aminy. Już po samobójstwie dziewczyny policja wezwała jej męża - sprawę gwałtu na przesłuchanie. Został jednak zwolniony.