Marine le Pen, która jest deputowaną do Parlamentu Europejskiego, zaapelowała również o natychmiastowe zaprzestanie praktyki "rozpraszania migrantów po całej Francji i kierowania ich do gmin, miast i wsi". Oświadczenie szefowej FN jest reakcją na piątkowe zamachy w Paryżu, w których zginęło 129 osób, a 352 odniosły rany. "Zgodnie z informacjami udzielonymi w poniedziałek przez prokuratora Francois Molinsa, jeden z kamikadze operujących w pobliżu Stade de France przybył do Francji 3 października w całej masie imigrantów. Ta fala każdego dnia zalewa Europę" - oświadczyła szefowa Frontu Narodowego. "Wielokrotnie ostrzegaliśmy i dzieliliśmy się obawami, że wśród migrantów mogą być dżihadyści. Obawy te zmaterializowały się w krwawych zamachach w piątek" - dodała. Jej zdaniem "bezpieczeństwo Francuzów wymaga, aby zachować szczególną ostrożność". Podkreśliła, że zgoda na zalanie kraju migrantami, jakiej udzielił rząd, a także kierowana przez Nicolasa Sarkozy'ego centroprawicowa opozycyjna partia Republikanie (w głosowaniu na temat kwot migracyjnych w Parlamencie Europejskim), dowodzi, jak to ujęła, "braku odpowiedzialności zarówno ze strony rządu, jak i opozycji". Francja przyjęła jak dotąd niewielką grupę uchodźców w ramach relokacji - przypomina agencja AFP. Precyzuje zarazem, że groźba "zalania Francji rzeszą imigrantów" stanowi główną oś strategii przedwyborczej szefowej Frontu Narodowego w grudniowych wyborach do władz regionalnych. Marine Le Pen jest faworytką w sondażach przeprowadzonych na północy Francji, a tam właśnie będzie kandydować - dodaje AFP. W ramach uzgodnionego w Unii Europejskiej programu relokacji migrantów Francja ma przyjąć w ciągu dwóch lat około 30 tys. osób. Na początku listopada z Włoch przybyło do Francji 19 Erytrejczyków. Trwa stopniowe przesiedlanie z Grecji grupy 200 uchodźców.