Dziennikarze Maria Ressa i Dmitrij Muratow zostali nagrodzeni za "wysiłki na rzecz ochrony wolności słowa, która jest warunkiem wstępnym demokracji i trwałego pokoju" - podała w uzasadnieniu decyzji Berit Reiss-Andersen, przewodnicząca Norweskiego Komitetu Noblowskiego. "Pani Ressa i pan Muratow odbierają Pokojową Nagrodę za odważną walkę o wolność słowa na Filipinach i w Rosji. Jednocześnie są przedstawicielami wszystkich dziennikarzy, którzy opowiadają się za tym ideałem w świecie, w którym demokracja i wolność prasy stoją w obliczu coraz bardziej niesprzyjających warunków" - czytamy na stronie Komitetu. Filipińsko-amerykańska dziennikarka Maria Ressa 20 lat temu stanęła na czele niezależnego, zajmującego się dziennikarstwem śledczym internetowego pisma "Rappler". Gazeta donosiła m.in. o morderczej kampanii antynarkotykowej prezydenta Rodrigo Duterte. Zajmowała się również tematem wykorzystywania mediów społecznościowych do rozpowszechniania fałszywych wiadomości, nękania przeciwników i manipulowania dyskursem publicznym. Ressa w 2018 roku znalazła się w zestawieniu Człowiek Roku tygodnika "Time" jako jedna z dziennikarek i dziennikarzy z całego świata walczących z fake newsami. Dmitrij Muratow od 1995 roku jest redaktorem naczelnym "Nowaja Gazieta". Niezależna rosyjska gazeta od lat stanowi źródło informacji o działaniach władzy i sytuacji w kraju. Redakcja zajmowała się takimi tematami jak korupcja, przemoc policyjna, nadużycia władzy czy "fabryki trolli". Od początku powstania gazety zginęło sześciu jej dziennikarzy, w tym Anna Politkowska, która napisała artykuły na temat wojny w Czeczenii. Mimo zabójstw i gróźb redaktor naczelny Muratow odmówił porzucenia niezależnej polityki gazety. Berit Reiss-Andersen przypomniała, że dewizą Muratowa jest, aby "jego dziennikarze mogli pisać, o czym chcą, o ile przestrzegają etycznych i zawodowych standardów dziennikarskich". Jest komentarz noblisty Dmitrij Muratow po ogłoszeniu laureatów pokojowego Nobla oświadczył, że gazeta będzie się starać "pomagać ludziom, którzy uznani są za zagranicznych agentów, którzy są teraz gnębieni i wysyłani z kraju". - Uważam, że jest to nagroda dla moich ukochanych przyjaciół i kolegów, którzy zginęli - dla Anny Politkowskiej, Jurija Szczekoczychina, Igora Dominikowa - powiedział Muratow. Zapowiedział, że decyzję, na co przeznaczy nagrodę, podejmie razem z redakcją "Nowej Gaziety". Kreml gratuluje Na werdykt Norweskiego Komitetu Noblowskiego zareagował Kreml. - Możemy pogratulować Dmitrijowi Muratowowi, który pracuje konsekwentnie i zgodnie ze swoimi ideałami. Jest on wierny swoim ideałom, utalentowany, odważny. To wysoka ocena. Składamy mu gratulacje - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podczas codziennego briefingu dla prasy. Do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla napłynęło 329 nominacji, z czego 234 dotyczyły osób, a 95 organizacji. Jest to trzecia największa liczba zgłoszonych kandydatów w historii. Nagroda Nobla to złoty medal i kaligrafowany dyplom, a także 10 mln koron (980 tys. euro). W połowie października ma zapaść decyzja, czy w związku z trwającą pandemią COVID-19 możliwe będzie zorganizowanie uroczystości wręczenia nagrody 10 grudnia w Oslo.