Manifestacje w Nowym Jorku. Aresztowano osiem osób

W następstwie środowych zamieszek na waszyngtońskim Kapitolu, we wszystkich pięciu dzielnicach Nowego Jorku odbyły się demonstracje. Policja aresztowała osiem osób.

zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjneJUSTIN LANEPAP

Jak zauważyła lokalna stacja telewizyjna NY1, uczestnicy protestów domagali się usunięcia prezydenta USA Donalda Trumpa z urzędu. Argumentowali, że reakcja policji na - jak to określili - "nieudaną próbę zamachu stanu" była nieskuteczna i chaotyczna.

Podobnie jak latem ubiegłego roku, kiedy trwały demonstracje Black Lives Matter po zabiciu Afroamerykanina George'a Floyda przez policję, jedna z demonstracji miała miejsce m.in. na Brooklynie przed halą widowiskowo-sportową Barclays Center. Wysłano tam duże siły policyjne.

Według NY1 uczestnicy manifestacji, która przebiegała pokojowo, zwrócili uwagę na ostry kontrast między tym, jak organy ścigania traktowały protestujących z ruchu Black Lives Matter, a tym jak reagowały w środę na zamieszki na Kapitolu.

Demonstracja odbyła się też przed rezydencją przywódcy mniejszości demokratycznej w amerykańskim Senacie Chucka Schumera na brooklyńskim Prospect Park West. Jej organizatorzy wzywali do pociągnięcia do odpowiedzialności wszystkich polityków, a nie tylko pierwszej osoby w państwie.

"Musimy podjąć działania"

- Zachowanie Trumpa jest całkowicie niedopuszczalne i przestępcze. Musimy podjąć działania - mówił cytowany przez NY1 uczestnik demonstracji Sam Kamenetz.

W środę Trump zamieścił na Twitterze nagranie ze skierowaną do swych zwolenników wypowiedzią, w której jednocześnie wezwał tłum do rozejścia się spod Kapitolu i mówił o "skradzionych wyborach". Powtórzył, że zostały one sfałszowane.

Po wtargnięciu zwolenników Donalda Trumpa do Kongresu część pracowników Białego Domu zrezygnowała z pracy.
Media w USA zgodnie piszą o historycznym chaosie, obrazkach jak z wojny, i oceniają, że to jeden z najtrudniejszych momentów dla amerykańskiej demokracji. Trwa również dyskusja, w jaki sposób demonstrantom udało się wejść do Kongresu.
"Atak na Kapitol nie będzie tolerowany, osobom w to zaangażowanym będą stawiane zarzuty. Przemoc i niszczenie muszą się zakończyć" - napisał na Twitterze wiceprezydent USA Mike Pence.
Z najnowszych informacji przekazanych przez amerykańską policję wynika, że liczba ofiar śmiertelnych zamieszek w Waszyngtonie wzrosła do czterech.
+7

Zapowiedź protestów co noc

Na Manhattanie zgromadziła się w pobliżu Times Square grupa o nazwie Refuse Fascism (Odrzucić faszyzm). Zapowiedziała protesty co noc, dopóki Trump nie opuści urzędu.

Stacja Fox powiadomiła wcześniej o dziesiątkach demonstrantów zgromadzonych w środę w nocy przed barykadami ustawionymi na Piątej Alei i 57. Ulicy w pobliżu wieżowca Trump Tower. Policja twierdzi, że aresztowano osiem osób, głównie za zakłócanie porządku publicznego.

Na placu Columbus Circle protestujący wzywali do aresztowania Trumpa. Policja zdoła utrzymać manifestację pod kontrolą. Nie przeprowadzono żadnych aresztowań.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski 

Z zamieszczonych w mediach społecznościowych informacji wynika, że szturm zaczął się w środę przed godz. 13 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce), kiedy kilkudziesięciu zwolenników Trumpa starło się z kilkoma policjantami po zachodniej stronie Kapitolu.

Pośród nich był - widoczny na zdjęciu - mężczyzna w ubraniu przypominającym strój szamana. Według amerykańskich mediów to Jake Angeli, aktor i zwolennik Donalda Trumpa.
Zniszczenia mogły być znacznie gorsze, gdyby eksplodowały dwie znalezione pod Kapitolem improwizowane bomby rurowe. Jak informowała waszyngtońska policja, ładunki były podłożone pod budynkami komitetów krajowych obu partii. Policja skonfiskowała również przenośną lodówkę wypełnioną koktajlami Mołotowa.
Do środowych wydarzeń doszło podczas marszu zwolenników Donalda Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Na około godzinę przed wtargnięciem wandali, Trump przemawiał do tłumu, zachęcając ich, by "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym jego zdaniem wyborom. Wtargnięcie zwolenników prezydenta przerwało i przedłużyło proces zatwierdzania przez Kongres wyników wyborów.

[PAP]
Ostatecznie policja przy pomocy oddziałów specjalnych FBI i innych służb usunęła wandali z pomocą m.in. granatów hukowych i gazu łzawiącego.
+7
PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?