Starcia wybuchły także w Mediolanie. W Wiecznym Mieście do zamieszek doszło nad Tybrem, na jednej z głównych ulic, Lungotevere. Policja przy pomocy ciężkich wozów i gazów łzawiących podjęła próbę rozproszenia manifestantów, rzucających butelkami, petardami i świecami dymnymi. Panika wybuchła zarówno wśród kierowców w uwięzionych w dymie i w korku samochodach, jak i nieletnich manifestantek, uciekających przed policją. Wcześniej kilku funkcjonariuszy, obrzuconych kamieniami zostało rannych. "Zbuntowana Europa" Już rano manifestanci starli się z policją podczas marszu w kierunku kancelarii premiera, Palazzo Chigi. Tysiące młodych ludzi przeszło ulicami włoskiej stolicy pod hasłami: "Szkoła należy do wszystkich" i "Nie dla wyprzedaży szkoły publicznej". Studenci, których osobny pochód wyruszył spod uniwersytetu La Sapienza, trzymali wielki transparent: "Jesteśmy zbuntowaną Europą. Nie jesteśmy wam nic winni". W Mediolanie studenci i uczniowie szkół średnich obrzucili kamieniami i farbami witryny banków. Tam również doszło do zamieszek i starć z policją. Dziesięciu policjantów zostało rannych. W Turynie wraz z młodzieżą szli w pochodzie nauczyciele. Niektórzy jego uczestnicy rzucali jajkami i świecami dymnymi. W całych Włoszech zorganizowano około 100 demonstracji. Obok młodzieży szkolnej i uniwersyteckiej uczestniczyli w nich również pracownicy budżetówki, między innymi transportu i służby zdrowia.