Pogrzeb dziewczynki, w którym brała udział tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele, odbył się wcześniej na cmentarzu w dzielnicy Fourways, na północy Johanesburga. Następnie w kaplicy w prywatnej szkole w Johannesburgu, do której uczęszczała Zenani, zorganizowano trwające blisko 3 godziny uroczystości pogrzebowe. Oprócz 91-letniego laureata Pokojowej Nagrody Nobla oraz jego rodziny w uroczystości uczestniczyły setki osób, w tym koledzy Zenani ze szkoły oraz członkowie Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC). Prababcia dziewczynki i była żona Mandeli, Winnie Madikizela Mandela, również wzięła udział w ceremonii. Na ekranie wyświetlono zdjęcia uśmiechniętej nastolatki, a z głośników płynęły dźwięki piosenki Michaela Jacksona "Gone Too Soon". Puszczono również krótki film z nagranymi kondolencjami matki chrzestnej Zenani, modelki Naomi Campbell. Zenani, jedna z dziewięciorga prawnuków byłego prezydenta RPA, była wnuczką najmłodszej córki Nelsona Mandeli, Zindzi. Jej matką była Zoleka, córka Zindzi. Zenani zginęła nad ranem 11 czerwca, gdy wracała z koncertu inaugurującego Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, który odbył się na stadionie Orlando w Soweto. Koncert był hołdem dla Nelsona Mandeli. Sizwe Mankazana, 23-letni przyjaciel rodziny, który kierował autem, w którym jechała Zenani, może być oskarżony o jazdę po pijanemu i zabójstwo - pisze agencja AP. Śmierć prawnuczki była powodem rezygnacji Nelsona Mandeli z udziału w pierwszym meczu tegorocznego mundialu. Śmierć Zenani wpisuje się w serię tragedii rodzinnych dotykających najbliższych noblisty. W 1947 roku Mandela stracił 9-miesięczną córkę, a w 1969 roku jego syn zginął w wypadku samochodowym. Z kolei w 2005 roku inny syn noblisty zmarł na AIDS. Ogłaszając tę wiadomość, Mandela złamał tabu, którym dotkniętych jest 5,7 milionów nosicieli wirusa HIV w RPA.