Wypowiedź tę odebrano jako ripostę na wystąpienia jego republikańskiego przeciwnika w kampanii wyborczej, Mitta Romneya, który zarzuca prezydentowi, że osłabia Amerykę i jej siły zbrojne. Obama podkreślił, że zakończył wojnę w Iraku i razem z sojusznikami z NATO planuje zakończenie wojny w Afganistanie. Przypomniał, że na jego rozkaz komandosi amerykańscy zabili w Pakistanie Osamę bin Ladena. W przemówieniu do absolwentów akademii prezydent mówił o "nowej erze amerykańskiego przywództwa", o tym, że Ameryka jest wyjątkowa w świecie i że posiada "najdoskonalszą, najsprawniejszą armię, jaką kiedykolwiek znał świat". Romney zarzucał Obamie, że "nie uznaje" on tezy o "amerykańskiej wyjątkowości" i oskarżał go o osłabianie armii przez redukcje budżetu wojskowego. Obama powiedział w Colorado, że chociaż wojsko amerykańskie będzie w nadchodzących latach "mniej liczne", to nie odbije się to na obronności kraju. Podkreślił też, że we współczesnym świecie potęga kraju nie zależy tylko od jego siły militarnej, lecz również "jego dyplomacji, gospodarki i jego idei". Prezydent kontynuował potem podróż po USA. W Colorado i w Kalifornii będzie jeszcze gościem honorowym na spotkaniach organizowanych w celu zebrania funduszy na jego kampanię wyborczą.