Wicepremier Malty Lawrence Gonzi ogłosił dzisiaj po południu zwycięstwo zwolenników wstąpienia kraju do Unii Europejskiej. Gonzi powiedział w telewizji publicznej, że po zliczeniu 30 procent głosów,oddanych wczoraj w czasie referendum nt. wstąpienia kraju do UE, można stwierdzić, że około 52-53 procent elektoratu głosowało "tak". - To moment wielkiej satysfakcji. Wielkie, historyczne zwycięstwo dla naszego kraju - oświadczył wicepremier. Oficjalne wyniki referendum będą znane zapewne za kilka godzin. We wczorajszym referendum uczestniczyło 91 procent uprawnionych - podała dzisiaj rano komisja wyborcza w La Valetcie. Tak duża frekwencja zaskoczyła obserwatorów, tym bardziej że lider opozycji maltańskiej Alfred Sant przed referendum prowadził intensywną kampanię, namawiając do bojkotu głosowania. Liczny udział wyborców może zapowiadać zwycięstwo proeuropejskiego premiera Malty Edwarda Fenecha Adamiego, który oddając swój głos w sobotę wyrażał pewność, że referendum zakończy się zwycięstwem zwolenników akcesji do Unii. Do głosowania uprawniono 270.000 wyborców (na 380 tys. mieszkańców) tego śródziemnomorskiego archipelagu, na który składają się wyspy Malta, Gozo i Comino. Malta, najmniejszy z dziesięciu krajów, które w grudniu zakończyły negocjacje akcesyjne z Unią Europejską, tym samym zainaugurowała serię referendów w sprawie przystąpienia do UE. W ciągu sześciu miesięcy obywatele Malty, Słowenii, Węgier, Litwy, Słowacji, Polski, Czech, Estonii i Łotwy mają zaaprobować przystąpienie ich krajów do Unii z dniem 1 maja 2004 r. Konstytucja Cypru - dziesiątego z kandydatów - referendum w tej sprawie nie przewiduje. Bruksela uważnie obserwowała to pierwsze referendum "rozszerzeniowe" decydujące o przyszłości Unii, nieco niespokojna, bo zwycięstwo "nie" byłoby złym przykładem dla pozostałych kandydatów. Jeśli zwycięży "tak", Malta - najbogatszy z kandydatów - w maju 2004 r. stanie się najmniejszym krajem członkowskim UE o powierzchni zaledwie 316 km kw. Malta, której PKB na mieszkańca sięga 10 tys. euro, osiągnęła w 2002 r. wzrost gospodarczy 2,7 proc. Inflacja wynosi 2,6 proc. Stopa bezrobocia 4,8 proc. Huebner: Maltańskie "tak" dla UE to dobry sygnał Pozytywny wynik referendum akcesyjnego na Malcie dobrze wróży całemu procesowi rozszerzenia Unii Europejskiej i jest dobrym sygnałem zarówno dla społeczeństw krajów kandydujących, jak i państw Piętnastki - powiedziała dzisiaj dziennikarzom minister ds. europejskich Danuta Huebner. - To bardzo dobra wiadomość, a także dobry sygnał dla nas, krajów kandydujących, i przyszłych referendów akcesyjnych - powiedziała minister, komentując pierwsze wyniki wczorajszego referendum akcesyjnego na Malcie. Kraj ten zainaugurował serię referendów w krajach kandydujących. Według szacunkowych wyników, za przystąpieniem Malty do Unii opowiedziało się ok. 52,7 proc. głosujących. Zdaniem minister, chociaż podejmując decyzję w referendum sprawie przystąpienia Polski do UE nie będziemy się kierować tym, co się dzieje w innych krajach, to maltańskie "tak" dla UE "wróży dobrze całemu procesowi" rozszerzenia Unii. - To też dobry sygnał dla społeczeństw państw członkowskich UE, który pokazuje, że dla nas (krajów kandydujących) to ważny proces - powiedziała Huebner. Dodała, że nie można porównywać kampanii referendalnych na Malcie, która jest małym krajem, z kampanią polską. Jednak najważniejszą lekcją, która wynika dla nas z doświadczeń kampanii na Malcie, jest potrzeba "rozpoznawania wszystkich pytań, które ludzi najbardziej gnębią i spraw, których najbardziej się boją" -uważa Huebner. - Podczas kampanii informacyjnej na Malcie widzieliśmy, jak wiele było tam różnych zabobonów związanych z UE; niektóre nawet dla nas były przedziwne - zauważyła minister. - U nas też jest wiele pytań, które rodzą zdziwienie w innych krajach kandydujących. Przede wszystkim, trzeba rozmawiać z ludźmi i ważna jest determinacja polityczna wszystkich władz. Saryusz-Wolski: Malta dobrze rozpoczęła sekwencję referendów Dobrze, że Malta pozytywnie rozpoczęła sekwencję referendów akcesyjnych wśród kandydatów do UE, ponieważ wynik każdego głosowania w pewnym stopniu będzie brany pod uwagę przez opinię publiczną w pozostałych krajach - powiedział dzisiaj były szef UKIE Jacek Saryusz-Wolski. W jego opinii, dla procesu rozszerzenia Unii poparcie integracji przez Maltańczyków jest dobrym znakiem, ze względu m.in. na bezprecedensowy charakter tej decyzji. "Gdyby wynik był na 'nie', mogłoby to mieć pewien wpływ na kolejne głosowania, może nie decydujący, ale tworzyłoby pewną atmosferę - powiedział b. szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Dodał, że rozszerzenie UE "na pewno będzie miało pełen sens, jeżeli do Unii przystąpią wszystkie kraje kandydujące". - Komplet to komplet - powiedział. Wyraził nadzieję, że w Polsce decyzja Maltańczyków "zostanie odebrana jako znak, że nasze przystąpienie do UE i nasza fundamentalna racja stanu w tej materii jest jednocześnie fragmentem większej racji większej liczby krajów". Jak zaznaczył, referenda akcesyjne "układają się w pewną sekwencję, logikę i może działać tu zasada 'domina', chociaż każdy z narodów decyduje sam". - Jednak wyniki poprzednich głosowań i oczekiwania co do wyników w jakiejś mierze będą brane pod uwagę przez opinię publiczną - uważa Saryusz-Wolski. - Dobrze, że proces rozpoczyna się werdyktem pozytywnym, czekamy na kolejne.