Z Łukaszem Smółką rozmawialiśmy o tym, jak wygląda realizacja unijnej polityki spójności w Małopolsce, a w szczególności - jak Małopolsce idzie wydawanie unijnych funduszy. Michał Michalak, Interia: Zacznijmy od podstaw - co to są Regionalne Programy Operacyjne i jaki mają związek z funduszami europejskimi? Łukasz Smółka, wicemarszałek województwa małopolskiego: - Regionalne Programy Operacyjne są dokumentami, zgodnie z którymi rozdzielane są środki pieniężne określane mianem pomocy unijnej. Fundusze te pozwalają zwiększać konkurencyjność regionów i poprawiać jakość życia ich mieszkańców. Z tych środków korzystają samorządy, przedsiębiorcy, jak i sami mieszkańcy. Nasz RPO potocznie nazywany jest małopolskim programem regionalnym. Zbliżamy się do końca unijnej "siedmiolatki", a więc budżetu na lata 2014-2020. Jak Małopolsce idzie wydawanie funduszy europejskich na tle innych województw? - Oceniając na podstawie zatwierdzonych wniosków o dofinansowanie, Małopolska zajmuje czwarte miejsce spośród wszystkich RPO. Jeśli chodzi o podpisane umowy, to zajmujemy szóste miejsce. W mojej ocenie wygląda to dobrze. Wydatkowanie środków w stosunku do 2018 roku przyspieszyło i z roku na rok wygląda coraz lepiej. To zasługa z jednej strony sprawnych beneficjentów, z drugiej - skutecznych działań merytorycznych pracowników, którzy im pomagają. Mam nadzieję, że nie stracimy ani złotówki w ramach perspektywy 2014-2020. A jest takie ryzyko, gdyby coś poszło nie tak? - Przygotowujemy się do renegocjacji RPO z Komisją Europejską i widzimy, gdzie powstają oszczędności, gdzie środki nie są wydatkowane tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Chcemy rozdysponować te środki tak, by były wykorzystywane w stu procentach. Oczywiście rynek budowlany jest teraz nasycony pracami, czasem są powtarzane przetargi, jest optymalizacja projektów, ale tylko po to, żeby środki były wydatkowane bardziej efektywnie. Takie problemy występują, ale szukamy różnych rozwiązań, żeby środki były wydatkowane w terminie. Na czym dokładnie polegają te trudności? - Dotyczy to inwestycji infrastrukturalnych i budowlanych. Firmy diagnozują, że nie są w stanie wykonać inwestycji w założonym przez beneficjenta czasie. Beneficjent zwraca się wtedy do nas np. z prośbą o wydłużenie terminu realizacji o kilka miesięcy. Jako zarząd dokładnie analizujemy, czy jest to zasadne. Jeżeli jest - przedłużamy termin realizacji o te kilka miesięcy. Po osiągnięciu zgody zarządu województwa beneficjent ogłasza ponowny przetarg, już z dłuższym terminem. Projekt wówczas nabiera rozpędu, wchodzi na odpowiedni tor, podpisywana jest umowa i projekt idzie w kierunku rozliczenia. Wspominał pan o renegocjacji RPO... czy mógłby pan doprecyzować - kto z kim będzie negocjował? - Samorząd województwa małopolskiego z Komisją Europejską. Mamy na przykład środki, które naszym zdaniem można przeznaczyć na coś innego. Mówimy chociażby o zakupie nowego taboru kolejowego, który jest nam potrzebny, a na chwilę obecną nie mamy środków w osi, z której można by skierować na to fundusze. Z drugiej strony - na innych osiach widzimy oszczędności. Po zgodzie Komisji Europejskiej będziemy mogli te środki przesuwać. Będziecie rozmawiać bezpośrednio z Brukselą czy to musi przejść przez rząd? - Oczywiście jesteśmy w dialogu z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju. Do końca sierpnia chcielibyśmy zamknąć naszą dyskusję wewnątrz zarządu, a później przenieść ją na arenę rządową i dalej - na Komisję Europejską. Ile swobody ma Małopolska w decydowaniu, na co zostaną przeznaczone te fundusze, a na ile jest to określone przez Brukselę? - W obecnym programie operacyjnym na lata 2014-2020 mamy 12 osi i zarząd województwa porusza się w obrębie tych osi. Tu już mamy bezpośredni wpływ na to, jak projekty są realizowane, kiedy są ogłaszane nabory - oczywiście przy współpracy z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju. I to się nie zmieni? - Warto podkreślić, że jesteśmy też na etapie przygotowywania nowej perspektywy na lata 2021-2027. Prowadzimy dialog z ministerstwem, jesteśmy włączeni w pracę zespołów roboczych. Chcemy, żeby nowy regionalny program operacyjny był spójny z wizją rozwoju naszego kraju, ale przede wszystkim dostosowany do potrzeb województwa i jego mieszkańców. Jesteśmy przygotowani również na to, że w pewnych przypadkach będziemy musieli wydatkować część środków zgodnie z wskazanymi celami. Jest już chyba jasne, że budżet całej UE będzie niższy z powodu brexitu i z innych powodów... czy to oznacza, że przez następne siedem lat pieniędzy dla Małopolski będzie mniej i czy to może się odbić na rozwoju regionu? - Oczywiście obserwujemy zaproponowany podział budżetu polityki spójności dla Polski. Liczymy na dialog koncentrujący się nie tylko na wysokości dostępnych środków, ale i zapewnieniu interwencji dopasowanej do potrzeb naszego regionu. Czekamy na ostateczne decyzje. Dziś mogę zapewnić, że nasz region będzie się rozwijał choćby dzięki dynamicznym samorządowcom, przedsiębiorcom i wykwalifikowanej kadrze naukowej, która kształci polskich inżynierów. Z których projektów zrealizowanych w ramach RPO jesteście szczególnie dumni, a które nie do końca wypaliły - bo i takie musiały się przecież zdarzyć? - Jesteśmy zadowoleni ze wszystkich projektów, które zostały rozliczone albo są w trakcie rozliczenia. Wymienię choćby Szpital Uniwersytecki w Prokocimiu, który dzięki funduszom europejskim otrzymał ponad 250 mln dofinansowania czy bliskie mojemu sercu wsparcie dla strażaków, przeznaczone na zakup 34 pojazdów ratowniczo-gaśniczych. Na tym oczywiście nie koniec, bo lista zrealizowanych projektów jest znacznie dłuższa. To m.in. zakup taboru kolejowego, autobusów niskoemisyjnych, wsparcie dla Centrum Nauki, budowa obwodnicy Miechowa czy Skały, ale także długo oczekiwana przez mieszkańców Tarnowa budowa węzła autostradowego w Wierzchosławicach. Bez środków europejskich realizacja tych przedsięwzięć byłaby bardzo trudna. A czy w ramach funduszy europejskich będą realizowane projekty związane z tym, czym martwią się chyba wszyscy mieszkańcy Krakowa i Małopolski - jakością powietrza? I jeszcze dalej idąc - czy przewidziane są także inwestycje wpisujące się w ochronę klimatu? - Tak. Projekty związane z odnawialnymi źródłami energii, z panelami fotowoltaicznymi są już w trakcie realizacji. Mamy przewidziane środki na wymianę starych pieców tzw. kopciuchów - właśnie po to, żebyśmy mogli oddychać naprawdę czystym powietrzem. By poprawić stan środowiska naturalnego, w tym jakość powietrza musimy zrozumieć, że śmieci to nie opał, a to, czym oddychamy, w dużej mierze zależy od naszych nawyków, dyscypliny i rozsądku. Dlatego nieustannie prowadzimy działania edukacyjne skierowane do mieszkańców. W UE coraz większy nacisk kładzie się na sprawy klimatu... - Docelowy poziom unijnych wydatków przyczyniających się do wypełniania celów klimatycznych ma wynieść 25 proc. W związku z powyższym zapewnienie wysokiego poziomu inwestowania w obszary dotyczące ochrony klimatu będzie wynikało z inicjatywy własnej na poziomie regionalnym i będzie jak najbardziej spójne z celami przyjętymi na poziomie krajowym oraz unijnym. Często używa pan słowa "beneficjent" w odniesieniu do funduszy. Beneficjent, czyli kto? Kto może korzystać z funduszy europejskich? - Na pewno jednostki samorządu terytorialnego, przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe i środowiska naukowe - ale nie tylko. Oferta funduszy europejskich skierowana jest także do mieszkańców, którzy mogą skorzystać z niej dzięki działaniom realizowanym przez centra przedsiębiorczości czy urzędy pracy.