Rzecznik francuskiej armii Thierry Burkhard powiedział, że samoloty wzięły na cel bazy logistyczne i obozy szkoleniowe wykorzystywane przez związanych z Al-Kaidą rebeliantów, a położone w okolicach miasta Tessalit, przy granicy z Algierią. - To były ważne naloty - oświadczył Burkhard. Tessalit leży około 200 km od uważanego za stolicę regionu miasta Kidal. Jest uważany za bramę do płaskowyżu Adrar des Iforas, gdzie islamiści szukają schronienia po ucieczce z większych ośrodków. Paryż twierdzi, że rebelianci przetrzymują w górach siedmiu obywateli francuskich, porwanych w ostatnich latach na Saharze. W niedzielę malijskie władze podały, że w pobliżu granicy z Algierią zatrzymały ważnego przedstawiciela ruchu Ansar Dine, jednego z trzech uczestniczących w rebelii na północy. Według źródeł w armii był to Mohamed Musa Ag Muhamed, uważany numer trzy pod względem ważności w ugrupowaniu. W sobotę Mali odwiedził prezydent Francji Francois Hollande. W Timbuktu ciepło powitali go mieszkańcy miasta i podziękowali za pomoc wojskową. Hollande podkreślił, że Francja nie ma zamiaru pozostać w Mali, a zadania militarne przejmą siły zachodnioafrykańskie.