Jak zaznacza AP, Francja dołączyła do niewielkiej grupy państw, które używają uzbrojonych dronów MQ-9 Reaper poza granicami swojego kraju. W grupie tej są Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Izrael, Turcja i Iran. Francja obecnie posiada trzy takie drony, wszystkie stacjonują w bazie lotniczej w Niamey w Nigrze. Mogą one zrzucać do 12 małych szybujących bomb GBU i uzbrojone są w amerykańskie pociski Hellfire. Francuzi zamierzają do 2025 roku mieć 12 takich maszyn, a 30 do 2030 roku. W sobotę, kiedy przeprowadzano nalot, prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedzał sąsiednie Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie znajduje się francuska baza wojskowa. Macron ogłosił wtedy, że siły francuskie tego dnia zabiły 33 ekstremistów w Mali. Celem nalotu byli dżihadyści znajdujący się w lesie Ouagadou; działa tam terrorystyczna grupa Front Wyzwolenia Maciny. "Tę akcję udało się przeprowadzić dzięki pracy wojsk lądowych wspartych przez komponent powietrzny" - ogłosiło ministerstwo. Francja jest jedynym krajem zachodnim prowadzącym szeroko zakrojone operacje wojskowe przeciw bojownikom islamistycznym w Sahelu, regionie Afryki Zachodniej obejmującym południowe obrzeża Sahary. Od 2013 roku zginęło tam według różnych źródeł od 38 do 44 francuskich żołnierzy. Północna część Mali dostała się w 2012 roku przejściowo pod kontrolę islamistów, wypartych stamtąd potem w wyniku francuskiej interwencji zbrojnej. Nadal dochodzi tam jednak do ataków na siły pokojowe i żołnierzy malijskich. Ekstremiści działają także na pozostałym obszarze kraju. Od czasu pojawienia się oddziałów francuskich w północnym Mali w 2012 roku grupy terrorystyczne rozprzestrzeniły się w centrum kraju oraz na sąsiednie Burkinę Faso i Niger. Stało się tak pomimo obecności sił francuskich w ramach operacji Barkhane, sił regionalnych (wspólnych sił Mali, Burkiny Faso, Nigru, Mauretanii i Czadu) czy Misji Stabilizacyjnej ONZ w Mali (MINUSMA).