Lokalna gazeta z Malediwów opublikowała zdjęcia, na których widać kilka niewielkich przedmiotów znalezionych na jednym z atoli. Jednak malezyjski minister transportu Liow Tiong Lai oświadczył, że jest za wcześnie, by mówić, czy mają one związek z Boeingiem 777, który odbywał lot MH370. Samolot z 239 osobami na pokładzie zaginął 8 marca ubiegłego roku z niewyjaśnionych dotąd przyczyn w drodze z Kuala Lumpur do Pekinu. Wstępna weryfikacja - Wyślemy na Malediwy grupę ekspertów, by przyjrzeli się szczątkom i dokonali ich wstępnej weryfikacji - powiedział Liow. Według niego eksperci najpierw ustalą, czy szczątki pochodzą z samolotu. Minister nie podał szczegółów dotyczących odnalezionych przedmiotów. - Nadmierne spekulacje tylko zestresują rodziny, które z niepokojem czekają na informacje na ten temat - zaznaczył. Szczątki statku Eksperci już wyrazili wątpliwości co do znaleziska. Jak podała gazeta "Haveeru Daily", kapitan barki, która wywróciła się w lutym, uważa, że chodzi o szczątki tego statku. - Na podstawie zdjęć szczątków odnalezionych na większości wysp mogę z prawie całkowitą pewnością stwierdzić, że pochodzą one z ładunku, który transportowaliśmy - oświadczył kapitan Abdulla Rasheed. Według malediwskich mediów przedmioty znaleziono w ostatnich tygodniach, a władze zainteresowały się nimi po odkryciu pod koniec lipca na francuskiej wyspie Reunion fragmentu skrzydła samolotu, tzw. klapolotki. Dalsze poszukiwania Premier Malezji Nadżib Razak potwierdził, że fragment ten pochodzi z zaginionego malezyjskiego boeinga. Tymczasem francuscy eksperci oświadczyli, że istnieją ku temu jedynie "bardzo mocne przesłanki" i że konieczne są dalsze badania. Francuskie władze wciąż szukają szczątków wokół Reunion. Przeczesywane jest wschodnie wybrzeże wyspy. Eksperci przypuszczają, że samolot linii Malaysia Airlines spadł do Oceanu Indyjskiego, prawdopodobnie na zachód od Australii. Poszukiwania prowadzone na obszarze dziesiątek tysięcy km kwadratowych nie dały jednak rezultatu.