Podczas gdy we Francji i Portugalii zaczyna brakować wody, a Hiszpanię niszczą pożary, w Szwajcarii i Austrii szaleją burze i wichury, zaś Rumunia liczy straty po powodzi i obawia się kolejnych ulew. Na północy Polski przez kilka tygodni nie spadła ani kropla deszczu, natomiast Małopolski nie oszczędzały gwałtowne burze. W efekcie na Warmii i Mazurach zaczęły działać komisje liczące straty rolnicze spowodowane przez suszę, a turyści w Zakopanem narzekają, że od początku lipca było tam zaledwie kilka słonecznych dni. "To nie żadne anomalie" Choć laikom wydaje się, że tak duża rozpiętość zjawisk pogodowych na stosunkowo niewielkim obszarze to coś, co nie mieści się nawet w szerokim pojęciu normy, meteorolodzy przekonują, że nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Jak powiedział INTERIA.PL Ryszard Klejnowski, główny synoptyk IMGW, są to zjawiska normalne w naszej sferze klimatycznej o tej porze roku. - To, że w Hiszpanii jest 40 stopni, a w Rumunii w tym samym czasie trwa powódź, nie jest żadną anomalią. Mamy przecież lipiec. To rzeczy normalne w naszym klimacie. Tego typu zjawiska będą tu zawsze występować - stwierdził Klejnowski. Przypomniał on w tym kontekście sytuację z lipca 1997 roku, kiedy południe Polski pustoszyła powódź, a na Wybrzeżu panowały nieznośne upały. Także Monika Kaseja, dyżurny synoptyk biura prognoz krakowskiego IMGW, uważa, że sytuacja pogodowa w Europie "w jakimś sensie utrzymuje się w normie". W rozmowie z INTERIA.PL stwierdziła, że ani suche lato w basenie śródziemnomorskim, ani duża ilość lipcowych opadów w środkowej Europie nie są niczym szczególnym. Uff, jak gorąco... Fala upałów nęka kraje śródziemnomorskie już od drugiej połowy czerwca. 40 stopni na termometrach w Portugalii, Hiszpanii, Francji, Włoszech czy Grecji to nie rzadkość. I choć wydawałoby się, że mieszkańcy tego rejonu są przyzwyczajeni do wysokich temperatur, tym razem upał daje się im szczególnie we znaki. We Włoszech z powodu bardzo wysokich temperatur elektrownie wyłączyły nawet na kilkadziesiąt minut prąd w całym kraju, bo pracujące pełną mocą klimatyzatory i wentylatory groziły poważnym kryzysem energetycznym. Z kolei Francję nawiedziła plaga szarańczy, której rozmnażaniu sprzyjają upał i susza. Setki tysięcy żarłocznych owadów pożera wszystko, co napotkają na drodze, zagrażając zbiorom w południowej części kraju. Nadto - mimo wcześniejszych odmiennych zapowiedzi meteorologów - rejon ten omijają deszcze. W efekcie poważnym zagrożeniem stają się pożary wysuszonych lasów. Płomienie zniszczyły m. in. około 6 tys. hektarów lasów i zarośli w rejonie Guadalajary w centrum Hiszpanii. Przyczyną pożaru była ludzka głupota - iskra z niedogaszonego grilla - ale jego rozprzestrzenianiu się sprzyjało wysuszenie lasów i zarośli. Aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, rząd zakazał wjazdu samochodami do lasów oraz palenia tam grillów i ognisk. Z suszą i pożarami walczy także Francja, gdzie pół tysiąca strażaków próbuje od kilku dni ugasić pożary na Lazurowym Wybrzeżu i Korsyce. Pierwsze pożary tego lata zniszczyły na południu kraju wiele tysięcy hektarów lasów i pól uprawnych. Posłuchaj relacji korespondenta RMF, Marka Gładysza: Brak opadów w basenie śródziemnomorskim spowodował również deficyt wody, zwłaszcza w rejonach turystycznych. W Algarve w Portugalii, gdzie w sezonie wakacyjnym liczba przebywających w rejonie osób zwiększa się dwukrotnie, lokalne władze wezwały mieszkańców do powstrzymania się od mycia samochodów i nawadniania ogródków. W miejscowościach turystycznych zalecono z kolei wstrzymanie polewania wodą pól golfowych oraz ponowne zużywanie oczyszczonej wody. Wodę oszczędzają też Francja i Hiszpania. Francuski prezydent Francji Jacques Chirac zaapelował do rodaków, aby "zaczęli traktować wodę z nieco większym szacunkiem". Ciągle pada Kiedy w jednej części kontynentu panują tropikalne upały i brakuje wody, drugą nawiedzają ulewy i powodzie. Już kilkadziesiąt osób zginęło w powodziach, które nawiedziły w ostatnich tygodniach Bułgarię i Rumunię. Co gorsza, rumuńscy synoptycy ostrzegają, że w najbliższych dniach w tym kraju wystąpić mogą kolejne obfite opady. W najbardziej dotkniętych kataklizmem rumuńskich okręgach co najmniej 10 tys. domów jest poważnie uszkodzonych, podobnie jak setki kilometrów dróg i linii kolejowych. W Bułgarii od końca maja, kiedy zaczęły się tam wyjątkowo obfite opady, woda zniszczyła łącznie 114 mostów, zalanych jest 48 tys. domów. Setki kilometrów dróg nie nadają się do użytku. Ulewy spowodowały podtopienia także w Holandii, Francji i w Belgii. Z kolei w niemieckich Alpach intensywne deszcze doprowadziły do serii niewielkich trzęsień ziemi. Kapryśna aura czyni spustoszenie też tam, gdzie upały występują na przemian z burzami, gradobiciem i wichurami. Taka sytuacja miała miejsce w ostatnich dniach w wielu rejonach Szwajcarii i Austrii. W Szwajcarii prędkość wiatru, który towarzyszył burzom, jakie nastąpiły po kilku dniach upałów, dochodziła w niektórych rejonach do 160 km na godz. Wiatr przewracał łodzie na kilku szwajcarskich jeziorach, łamał i wyrywał drzewa. Z kolei Austriacy mówią, że gradowe kule miały tam wielkość kurzych jaj. W Polsce obecne lato przebiega jak na razie stosunkowo spokojnie i wygląda na to, że tak pozostanie. - Wielkiej powodzi się nie spodziewamy, wielkiej suszy ani upałów też nie, wręcz przeciwnie, czeka nas kilka chłodniejszych dni - powiedziała nam Kaseja. Jak jednak ostrzegł Klejnowski, skrajne zjawiska atmosferyczne trudno przewidzieć z dużym wyprzedzeniem.