Ciała kilkuset osób zostały legalnie oddane przez rodziny zmarłych w celach medycznych. Ich bliscy wierzyli, że szczątki pomogą w opracowywaniu nowych metod leczenia. W zamian firma oferowała np. darmową kremację elementów ciał, których nie poddano badaniom ze względu np. na ich stan po wypadku samochodowym. Jak podaje serwis CNN, pracownicy Biological Resorce Center wykorzystywali otrzymane fragmenty ciał w sposób dalece sprzeczny z ich przeznaczeniem. Wezwani przez zaniepokojone rodziny zmarłych agenci FBI na miejscu ośrodka w Phoenix znaleźli wiadra pełne rąk i nóg oraz chłodnię z męskimi genitaliami. Części ciał były pozszywane z kończynami należącymi do innych osób, a złączoną niewielką kobiecą głowę z torsem wysokiego mężczyzny przytwierdzono do ściany. Pozszywane zwłoki prawdopodobnie sprzedawano m.in. Departamentowi Obrony - podaje Reuters. Ciała miały być wykorzystywane do testów zderzeniowych i służyć jako "manekiny". Wystawiano je próbom zgnieceniowym czy wybuchowym. Polityka armii USA zakazuje wykorzystywania do podobnych testów zwłok bez uzyskania zgody bliskich. Rodziny 33 zmarłych przekonują, że nigdy nie podpisywały takich dokumentów. Do makabrycznego odkrycia doszło w 2014 roku. Służby dopiero teraz informują o szczegółach śledztwa. W sprawie pracowników firmy oraz jej właściciela prowadzony jest proces. Postawiono im zarzut handlowania zwłokami.