Poszukiwani mieszkańcy niewielkiego zoo to Lichi, Adopho, Abeke, Akia i Ling Hee. Mają od trzech do 14 lat. Turyści zwiedzający ogród zoologiczny wszczęli alarm, widząc, jak lemury opuszczają teren zoo przez bramę wejściową. Podobno to nie pierwszy raz, kiedy lemury uciekły, ale nigdy nie oddalały się za daleko. Tym razem zniknęły bez śladu. "Dziwne jest to, że nie wróciły. Przypuszczamy, że czegoś lub kogoś się przestraszyły" - powiedział ich opiekun Nils Harald Reiersen gazecie "VG". Podkreślił, że zwierzaki wiedzą, gdzie mieszkają i gdzie są ich miski. Norweska policja bardzo poważnie potraktowała zgłoszenie o zaginionych. Wydała nawet komunikat: "Są czarno-białe. Oswojone i niegroźne". Pracownicy zoo apelują, by kto tylko może, wybrał się na spacer do lasu w poszukiwaniu lemurów. Zalecają wypatrywanie czarno-białych ogonów na drzewach. Przypuszczają, że kryją się gdzieś przyczajone w promieniu pięciu kilometrów. Jak mówią, największym zagrożeniem dla zbiegów jest pogoda, zwłaszcza niska nocą temperatura. Ich naturalnym środowiskiem są lasy tropikalne. Takie warunki stworzono im w wybiegu w ogrodzie zoologicznym w Agder. Dla znalazcy wyznaczyli nagrodę w wysokości 10 000 koron. Joanna Potocka