Policja użyła pałek. W zamieszkach przypadkiem odniosła rany jedna osoba, Włoszka, która nie brała zresztą udziału w protestach. W środę policja pałkami rozpędziła protestujących przeciwko kosztom wizyty papieża Benedykta XVI w Madrycie po tym, jak uczestnicy laickiego marszu zaatakowali pielgrzymów. W czwartek doszło do nowych incydentów, kiedy część uczestników laickiego marszu przybyła na plac, aby - tym razem bez zezwolenia rządu - zaprotestować przeciwko brutalności policji. Siły bezpieczeństwa miały zezwolić na protesty, ale nie dopuścić do spotkania dwóch grup na placu - protestujących i pielgrzymów. Wokół placu rozmieszczono 20 wozów policyjnych. Dwa śmigłowce patrolowały teren. Stacja metra przy Puerta del Sol została zamknięta. Pomimo tego doszło do zamieszek i policja ponownie użyła pałek rozpędzając protestujących. Organizacja Europa Laicka, która wezwała do antypapieskiego marszu we wtorek, odcięła się od czwartkowych protestów. Nowe protesty nie mają określonego organizatora, ale łączy się je z działalnością "oburzonymi", ruchu protestów przeciw systemowi politycznemu i bezrobociu. Burmistrz Madrytu Alberto Ruiz Gallardon skrytykował w czwartek protesty, nazywając ich uczestników "nietolerancyjnymi". Ruiz Gallardon podkreślił, że wizyta papieża przyniesie miastu korzyści w wysokości 165 mln euro. Na piątek zwoływane są przez internet następne protesty.