Emmanuel Macron udzielił wywiadu francuskiej telewizji w najlepszym czasie antenowym, chcąc wyjaśnić obywatelom powody, dla których w kraju przeprowadzona zostanie reforma emerytalna. Przypomnijmy, że francuski rząd chce stopniowego podnoszenia wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Tłumy wyszły na ulice. Francuzi protestują Decyzja ta jest realizacją głównego postulatu Macrona. Jak wskazuje francuski prezydent, była ona konieczna i spełniająca interes kraju. Obywatele wyszli jednak na ulice, uważając zmiany za niesprawiedliwe i brutalne. W demonstracjach biorą udział rekordowe tłumy. W czwartkowych protestach w Paryżu wzięło udział 119 tys. osób, w całym kraju było to ponad milion protestujących. Demonstrujący ścierają się również z policją. Na ulice sprowadzono setki policjantów. Francja odwołała także wizytę monarchy Karola III w obawie przed niebezpieczną sytuacją w kraju i oddelegowaniem funkcjonariuszy do pilnowania porządku na protestach. Emmanuel Macron zdjął zegarek podczas wywiadu. Wywołał krytykę W mediach pojawiło się teraz nagranie z wywiadu, podczas którego Macron zaliczył wpadkę. Tłumaczący reformę emerytalną prezydent nagle wkłada ręce pod stół, a kiedy znowu pojawiają się one w zasięgu oka kamery - jednego elementu brakuje. Okazało się, że Macron podczas wywiadu zdjął pod stołem zegarek. Internauci szybko wychwycili zachowanie Macrona i orzekli, że zrobił to celowo, by ukryć, że w chwili niepokojów społecznych nosi "luksusowy zegarek". BBC podaje, że służby prasowe prezydenta zaprzeczyły, że taki był jego cel. Jak twierdzą, Macron zdjął zegarek, ponieważ ten "głośno tykał" i przeszkadzał podczas rozmowy. W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, które sugerują, że cena zegarka sięga aż 80 tys. euro. Redakcja BBC wskazuje, że kwota ta jest znacząco zawyżona. Koszt wspomnianego zegarka to 2,5 tys. euro - wynika z informacji, które jednej z lokalnych gazet przekazał Pałac Elizejski. Zegarek ma być jednym z kolekcji marki Bell & Ross.