Czwartkowe przemówienie Emmanuela Macrona to reakcja na decyzję Zgromadzenia Narodowego o wotum nieufności dla rządu Michela Barniera. Koalicja rządząca, sklejona z ugrupowań liberalnych i centroprawicowych, miała w parlamencie mniejszość - 221 z 577 głosów. Osią niezgody z opozycją był budżet na 2025 rok i planowane przez Barniera cięcia. - Premier został obalony, ponieważ skrajna prawica i lewica sprzymierzyły się na froncie "antyrepublikańskim" - skomentował francuski prezydent. Jego zdaniem "zaczęła się nowa era", która musi się zacząć od nowych kompromisów. Upadł rząd Michela Barniera. Prezydent Francji przemówił do narodu Macron wbrew oczekiwaniom opinii publicznej nie wyznaczył następcy Barniera. Zapewnił jednak, że nazwisko nowego premiera poznamy w ciągu "kilku najbliższych dni". - Priorytetem nowego premiera będzie przyjęcie nowego budżetu. Rząd przygotuje projekt nowej ustawy budżetowej na początku przyszłego roku. Potrzebujemy tego, by zapewnić niezbędne inwestycje. Usługi publiczne we Francji nadal będą funkcjonować - podkreślił. Według niego ustawodawcy, którzy obalili rząd, "myślą tylko o perspektywie nowych wyborów prezydenckich". Macron oświadczył, że nie zamierza rezygnować z urzędu przed końcem swojej kadencji w maju 2027 roku. - Mandat, który mi daliście, obowiązuje przez pięć lat i będę go sprawował do samego końca - zaznaczył. Polityczny kryzys we Francji. Posłowie domagają się odejścia Emmanuela Macrona Rezygnacji Emmaneula Macrona od dawna domaga się francuska lewica, w tym przedstawiciele Francji Nieujarzmionej, Partii Socjalistycznej, Ekologów i Francuskiej Partii Komunistycznej. - Te wszystkie partie uważają, że zostają pozbawione możliwości rządzenia, a to im, po zwycięstwie ich bloku w wyborach parlamentarnych, należała się w pierwszej kolejności możliwość formowania rządu - wskazuje w rozmowie z Interią Amanda Dziubińska, analityczka ds. Francji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Podkreśla jednak, że sojusznicy Francji Nieujarzmionej nie mówią o rezygnacji prezydenta. Partia Socjalistyczna zaproponowała nawet rozmowy ugrupowań, które tworzyły front republikański przeciwko skrajnej prawicy. Gdyby nawet doszło do sojuszu centroprawicy, liberałów i lewicy, to - jak zaznacza Dziubińska - będzie "rozwiązanie na chwilę". ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!