Macedoński rząd rozpoczął przygotowania do zbrojnej operacji przeciwko albańskim separatystom, po tym jak sekretarz generalny NATO George Roberston obiecał uszczelnienie kosowsko-macedońskiej granicy i rozmieszczenie w regionie dodatkowych oddziałów sił pokojowych. Uszczelnienie granic to w świetle obaw przed nową wojną bałkańską stosunkowo niewielkie kroki. Dlaczego NATO nie chce być bardziej zdecydowane? Jest co najmniej kilka przyczyn. NATO na razie ocenia, że sytuacja w Macedonii nie wymaga innych kroków, chociaż zarówno Sojusz jak i Unia Europejska nie wykluczają, że gdyby doszło do eskalacji przemocy, to wystąpią o rozszerzenie mandatu sił KFOR tak aby mogły one przeprowadzić operację pokojową w Macedonii. Także sam rząd w Skopje nie prosi jeszcze o taką interwencję. Przebywający wczoraj w Brukseli szef macedońskiej dyplomacji zapewniał, że decyzja NATO o uszczelnieniu granicy wystarczy. Chodzi o to, aby z Kosowa Albańczycy nie dostarczali ekstremistom posiłków ani broni. Tak więc już wkrótce od strony Kosowa granicę z Macedonią wzmocnią nowe oddziały KFOR. Jednak jak zapewnił szef Sojuszu, nie będą to nowe jednostki, tylko te, które już stacjonują w regionie - po prosu zostaną przerzucone.