Libicki powiedział, że "liczne rozmowy" prowadzone w tej sprawie nie dały rezultatu. Europoseł nie chciał zdradzić, z jakimi ugrupowaniami prowadził rozmowy na temat startu w wyborach. - Na tej decyzji zaważyło jednak to, że nie można było znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia - powiedział Libicki. Jak przyznał, punktem spornym było nie tyle miejsce startowe na liście, ile kwestie ideologiczne. Libicki oraz dwóch posłów: Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak zrezygnowali w ubiegłym tygodniu z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości. Był to efekt skreślenia M. Libickiego z listy kandydatów PiS w czerwcowych eurowyborach. Wraz z nimi legitymacje partyjne złożyło kilku lokalnych samorządowców. Zamiast Marcina Libickiego, listę PiS w okręgu wielkopolskim otwierać będzie obecny europoseł tej partii Konrad Szymański. Libicki powiedział, że w obecnej chwili trudno jest mu jasno określić swoje najbliższe plany. - Nie ulega wątpliwości, że sytuacja jest skomplikowana na całej scenie politycznej w Polsce. Ja miejsca w PiS oczywiście dla siebie nie widzę. Trudno mi jednak powiedzieć, jakie inicjatywy będą dla mnie interesujące. Nie wykluczam, że się w coś zaangażuję, ale nie wykluczam też, że się nie zaangażuję. Biorąc pod uwagę mój wiek, łatwiej mi jest się zdecydować na jedno lub drugie - powiedział. Eurodeputowany zapewniał w ubiegłym tygodniu, że nie będzie startował w tych wyborach do PE z żadnej konkurencyjnej listy. We wtorek poinformował jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie zostanie podjęta "w najbliższych dniach". Potwierdził, że cały czas otrzymuje propozycje ze strony innych ugrupowań i prowadzone są rozmowy na temat ewentualnego startu. Powodem decyzji komitetu politycznego PiS o nierekomendowaniu kandydatury M. Libickiego w wyborach do PE były zarzuty o jego rzekomej współpracy ze służbami PRL. Eurodeputowany zdecydowanie temu zaprzeczał. Poznańscy posłowie i politycy samorządowi odeszli z PiS wraz z Libickim w geście solidarności. Jak wyjaśniał syn europosła, poseł Jan Filip Libicki, był to też protest przeciwko stosowaniu "podwójnych standardów" w partii. J.F. Libicki przypomniał, że podobne doniesienia na temat przeszłości dotyczą także prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika i posła klubu PiS Bogusława Kowalskiego.