Poszukiwania trwają nieprzerwanie od czwartkowego poranka. Rzecznik niemieckiej policji przyznaje, że nie wiadomo, skąd zwierzę pojawiło się w berlińskich lasach - ani zoo, ani żaden z okolicznych cyrków nie zgłosił zaginięcia swojego drapieżnika. Służby zostały postawione w stan wyższej gotowości, zaangażowano setki funkcjonariuszy, drony, kamery termowizyjne a także helikopter. Berlin: Lwica grasuje po mieście. Służby mają plan Na ulice Berlina wyjechały wozy opancerzone. W poszukiwaniach biorą również udział myśliwi i lekarze weterynarii. Policja dodała, że pomimo licznych wskazówek od mieszkańców, żadna z informacji nie doprowadziła do tej pory do ustalenia miejsca pobytu zwierzęcia. Od ponad doby służby apelują do mieszkańców tego obszaru, by "zachować odpowiednią ostrożność i unikać okolicznych lasów". Poproszono również, aby okoliczne przedszkola i szkolne półkolonie powstrzymały się z wychodzeniem z dziećmi na zewnątrz. Biegacze mają zakaz wstępu do lasów. Władze poinformowały, że gdy zwierzę zostanie znalezione będzie poddane środkom usypiającym i przewiezione do pobliskiego schroniska. Obrońcy praw zwierząt krytykują władze Sytuację krytykują obrońcy praw zwierząt, zdaniem których do sytuacji mogły przyczynić się osoby prywatne, które trzymają w domu dzikie drapieżniki, czemu rząd nie przeciwdziała. - W ciągu ostatnich dwudziestu lat powtarzały się przypadki takich ucieczek z domów i cyrków - powiedział Peter Hoeffken z organizacji Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt. - Pomimo niezliczonych ostrzeżeń, politycy nie zakazali trzymania egzotycznej fauny i flory - podkreślił w rozmowie z niemieckimi mediami. Ostatni raz lwica była widziana w czwartkowe popołudnie przez dwóch strażaków. Nie udało się jednak jej złapać. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!