Tak naprawdę nie wiadomo, ilu przedstawicieli mniejszości romskiej żyje na Słowacji. Oficjalne dane mówią o raptem 2 procentach całego społeczeństwa. Nieoficjalne szacunki wskazują, że rzeczywista liczba Romów może być nawet kilkukrotnie wyższa. Nieścisłości związane są z tradycyjnym, cygańskim stylem życia Romów. Niektórzy z nich formalnie nie istnieją - nie ma ich w żadnych oficjalnych aktach, takich jak księgi zgonów czy urodzin. Wielu z nich podczas spisów ludności deklaruje się jako Słowacy lub Węgrzy. Statystycznie Romów na Słowacji jest więc niewiele, ale co innego niż statystyki, mówi rzeczywistość. W niektórych szkołach specjalnych odsetek młodzieży romskiej wynosi do 88 proc. Słowackie władze tłumaczą tę liczbę w bulwersujący sposób. Według polityków, wielu Romów pochodzi z kazirodczych związków, co - zdaniem Słowaków - pogarsza pulę genetyczną i upośledza społecznie. Ta argumentacja nie trafia do zachodnich obserwatorów problemu, ani do organizacji pozarządowych działających na Słowacji. Trzeba jednak przyznać, że opieszałość i zamiatanie problemu pod dywan, to znana na Słowacji strategia radzenia sobie z niedostosowaniem mniejszości romskiej do słowackiego społeczeństwa. Co oczywiste, niechęć do porzucenia tradycyjnego sposobu życia, wcale nie pomaga osobom narodowości romskiej. "To jest taka koszycka szlachta" - powiedział w popularnym programie telewizyjnym komik Marian Czekovsky. A przecież każda szlachta musi mieć swój dwór. Wschód Mniejszość cygańska zamieszkuje przede wszystkim wschodnią część Słowacji. Jak nietrudno się domyśleć - tę bardziej zacofaną, biedniejszą i niekiedy wyszydzaną przez rodaków część kraju. Niektórzy Romowie co prawda mieszkają w miastach i stanowią integralną część społeczeństwa, ale większość zamieszkuje w tzw. osadach na obrzeżach miast i wsi. Jest ich przynajmniej kilkaset, na pewno więcej niż 500. Warunki w osadach są często bardzo skromne, by nie powiedzieć surowe. Prowizoryczne domostwa są sklecone z dykty i blachy, nie ma bieżącej wody ani dostępu do prądu. Mimo to, w centralnym punkcie każdego domu znajduje się telewizor. Tylko jak zasilić odbiornik? Tu z pomocą przychodzą akumulatory samochodowe, które służą jako odnawialne baterie. W takich akumulatorach regularnie wymienia się elektrolit, dzięki czemu Romowie mają zapewniony dostęp do taniej elektryczności. Do tej sytuacji doprowadziło przymusowe osiedlenie Cyganów w czasach komunizmu. Ludzie przywykli do podróży w taborze, nagle musieli zamieszkać na "stałym lądzie". Kiepskie położenie Romów nie poprawiało się przez wiele lat, aż wreszcie na Słowacji zaczęło działać ETP Slovensko - pozarządowa organizacja mająca na celu kompleksową pomoc dla romskiej mniejszości. Czym zajmuje się ETP? - To bardzo szerokie pytanie. Nasza organizacja pracuje z mniejszością romską już od 15 lat - mówi Izabela Maczatova z ETP. W skład organizacji wchodzą trzy oddziały, działamy m.in. w Starej Lubowni, a niedawno zaczęliśmy specjalny projekt dla Lunika IX. Budujemy nadzieję Osiedle Lunik IX powstało w latach 70. To prawdopodobnie największe skupisko romskiej ludności w Europie, a na pewno na Słowacji. Żyje tam - według różnych szacunków - od 2 tys. do ponad 3500 osób, prawdopodobnie więcej niż połowa z nich to dzieci. Organizacji ETP chodzi najbardziej właśnie o dzieci - realizowane są specjalne programy, w tym program mentorski. - Najpierw zaczęliśmy realizować projekt z rodzicami, dorosłymi, aby ci zrozumieli swoją sytuację ekonomiczną i nauczyli się oszczędzać, a potem nawiązaliśmy współpracę z dziećmi. Spotykamy się z nimi dwa razy w tygodniu. Chcemy zwiększać tę liczbę. Zabieramy dzieci na wydarzenia kulturalne, udzielmy korepetycji, pomagamy w nauce - prowadzimy różne działania - wylicza Maczatova. Mimo to, jak przyznaje działaczka organizacji, mniejszość cygańska na Słowacji zmaga się z wieloma problemami. Na szczęście można liczyć na pewną pomoc ze strony organizacji pozarządowych i kościoła. Gorzej wygląda sprawa oficjalnej, państwowej pomocy. Organizacja ETP - mimo że funkcjonuje od niemal 20 lat - podpisała umowę o współpracy z miastem Koszyce dopiero w zeszłym roku. - Dzięki tej umowie mogliśmy w ogóle zacząć działać na Luniku IX - przyznaje Izabela Maczatova. A na Luniku jest co robić. Warunki, w jakich żyją tam ludzie są wyjątkowo ciężkie. - Są mieszkania, w których dwa razy w ciągu dnia można korzystać z ciepłej wody, ale są też takie, gdzie nie ma nawet wody. Istnieją różne - jak to mówimy - kategorie mieszkań - opowiada Maczatova. W niektórych mieszkaniach nie ma prądu ani gazu. Właśnie dlatego organizacja ETP rozpoczęła działalność na Luniku IX. Współpraca miasta z ETP może na stałe zmienić sytuację Romów i krajobraz Lunika IX. W zeszłym miesiącu wyburzono tam już dziesiąty blok. Budynek należał do najgorszej kategorii - był niemal kompletnie zdewastowany. Co oczywiste, nikt nie zdecydowałby się na wyburzenie bloku, w którym mieszkali ludzie. - Tam już od dawna nikt nie mieszkał, blok czekał na wyburzenie - podkreśla Maczatowa. Scenariusz wyburzenia wszystkich bloków na osiedlu jest również nierealny. Trzeba pamiętać, że znajdują się tam też budynki w całkiem niezłym stanie. Założenia organizacji ETP też nie przewidują budowy całego nowego osiedla dla Romów - według Izabeli Maczatovej możliwe jest postawienie jednego, maksymalnie dwóch nowych bloków. Organizacja woli za to pracę u podstaw. Chodzi przecież o to, by długofalowo poprawić położenie Romów na Słowacji i zintegrować ich z resztą społeczeństwa. Romowie muszą zrozumieć, że należy oszczędzać, planować budżet domowy, chodzić do pracy, dbać o wykształcenie dzieci. Zadaniem organizacji ETP jest uświadomienie tych potrzeb i wymagań. Władze Koszyc również starają się nadrobić stracony czas. Niedawno zorganizowano specjalny konkurs na gruntowną modernizację osiedla. Miasto chce wybudować komunalne domy jednorodzinne, które mają być przeznaczone pod wynajem. Właśnie dlatego zdecydowano się wyburzyć już dziesiąty - w ciągu kilku lat - blok na Luniku IX. Mimo kolejnych wyburzonych budynków, droga do pełnej normalizacji warunków na Luniku IX jest kręta i wyboista. Najważniejsze jednak, że władze miejskie przestały zamiatać ten problem pod dywan. W trosce o przyszłość Turyści przyjeżdżający na Słowację zazwyczaj "zaliczają" popularne kurorty górskie, jedzą wyprażany ser i haluszki, spędzają czas w eleganckich hotelach i jeżdżą po najbardziej zadbanych trasach narciarskich w tej części Europy. Aby trafić na osiedle Lunik IX, trzeba wiedzieć, dokąd się jedzie. Miejsce to nie zostało uwzględnione w informatorach turystycznych. Obdrapane i zdewastowane bloki są dla Słowaków powodem do wstydu, a spora część naszych południowych sąsiadów nie chce mieć nic do czynienia z przedstawicielami drugiej najliczniejszej w kraju mniejszości etnicznej. Mimo to na Lunik często trafiają żądni wrażeń podróżnicy z całego świata. Zdecydowanie rzadziej pojawiają się tam rdzenni Słowacy. To samo dotyczy romskich osad. - Mieszkam całe życie u siebie w mieście, ale nigdy jeszcze nie byłem w cygańskiej osadzie, która leży tuż obok - przyznaje Erik, dwudziestokilkuletni barman z przygranicznego Bardejowa. Można zatem mówić o segregacji, wykluczeniu, ale też o strachu. Wielu Słowaków nie bez powodu uważa, że w romskich osadach jest po prostu niebezpiecznie. Politycy i biznesmeni często podchodzą do sprawy bez zrozumienia. Słowaccy samorządowcy stawiają mury oddzielające cygańskie osady od okalających je miast i wiosek. W Polsce szczególnie nagłośniona była sprawa muru w Michalovach, który został postawiony w 2010 r., chociaż był to raptem jeden z kilkunastu, jakie postawiły słowackie władze. Miejscowi przedsiębiorcy usiłują również wykupywać ziemię, na której stoją prowizoryczne osady, aby zburzyć lepianki i eksmitować mieszkańców na bruk. Aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się problemu, ETP - wspólnie z Miastem Koszyce i władzami dzielnicy Lunik Xi - przygotowało specjalny program tzw. mikropożyczek. Program cieszy się sporą popularnością, w przeciągu ostatnich 5 lat skorzystało z niego już kilka tysięcy osób. Niektórzy mogli powątpiewać, czy bezrobotni Romowie będą w stanie spłacić pożyczone pieniądze. Jak się okazuje, obawy były bezpodstawne. Pożyczki przyznawane są tylko tym osobom, które ukończyły kurs gospodarowania funduszami i zostały pomyślnie zweryfikowane w teście uczciwości i dyscypliny. W konsekwencji, dzięki poprawie warunków mieszkalnych, coraz więcej Romów ma szansę na znalezienie pracy, a to z kolei przybliża wykluczoną mniejszość do integracji ze słowackim społeczeństwem. Czy taka integracja jest możliwa, nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. - Staramy się z całych sił, aby do integracji doszło, ale nie wiadomo, co będzie w przyszłości - zastanawia się Izabela Maczatova. Być może razem z blokami na osiedlu Lunik IX zniknie niewidzialny mur uprzedzeń i wzajemnych waśni. Najważniejsze, że Słowacy powoli przestają udawać, że Romowie nie istnieją. A przecież w 5,5 milionowej Słowacji mieszka około 500 tys. przedstawicieli tej mniejszości, aż 55 proc. romskiej populacji ma mniej niż 18 lat. Jeśli przyrost naturalny nie spadnie, w 2060 r. Romów będzie w tym kraju więcej niż Słowaków. TM