Dzisiaj porywacz uwolnił już czworo dzieci .W budynku przedszkola pozostało jeszcze 25 dzieci i troje opiekunów. Czwarty przedszkolak, chłopiec, został wypuszczony równocześnie z trzecim zwolnionym - poinformowała przedstawicielka luksemburskiej policji, Andree Colas. Oboje - trzyletni chłopczyk i czteroletnia dziewczynka - są w dobrym stanie i powrócili już do domów. W domu jest już również dwoje dzieci zwolnionych rano. - Negocjacje trwają - powiedziała pani Colas. Dodała, że dzieci, które pozostały w rękach porywacza, są w wieku od 3 do 10 lat. Według komisarza lokalnej policji, 39-letni Tunezyjczyk żąda samolotu i chce opuścić Luksemburg bez zakładników i okupu. Porywacz domagał się podstawienia minibusa, który zabrałby go na najbliższe lotnisko, gdzie miałby się znajdować samolot (kidnaper chce polecieć do Libii). Sytuację w Luksemburgu obserwuje Katarzyna Szymańska Borginon. Czy policja jest skłonna spełnić żądania porywacza? (posłuchaj) Uzbrojony mężczyzna, który wtargnął do przedszkola w miejscowości Wasserbillig w Luksemburgu nad granicą z Niemcami, jest z pochodzenia Tunezyjczykiem. Przez ostatnie lata mieszkał w pobliżu Wasserbillig - do przedszkola, gdzie obecnie przetrzymuje zakładników, chodziła dwójka jego dzieci. Mężczyzna miał kłopoty rodzinne - po rozwodzie utracił prawo do opieki nad dziećmi, o co oskarżał wychowawców przedszkola i następnie był leczony psychiatrycznie - twierdzi luksemburska policja. Przedszkole w Wasserbillig jest otoczone przez 150 policjantów oraz przybyły z Niemiec oddział sił specjalnych ds. zwalczania terroryzmu. Na miejscu znajduje się także psychiatra, odpowiedzialny za leczenie porywacza. Zatrzymane w budynku dzieci miały przespać noc, stłoczone wraz z trójką opiekunów w jednej z sal przedszkolnych. Według danych policji, większość pozostałych na miejscu dzieci to mali Portugalczycy - dzieci pracowników przedstawicielstw tego kraju w Luksemburgu. W grupie są też dzieci francuskie, nie ma polskich.