Pracownicy GAO stworzyli fikcyjną firmę i uzyskali bez większego trudu odpowiednią licencję z komisji kontrolującej bezpieczeństwo materiałów nuklearnych (NRC, Nuclear Regulatory Commission), która pozwoliła im kupić na rynku materiały promieniotwórcze potrzebne do wyprodukowania tzw. bomby radioaktywnej (lub: "brudnej"). Nieistniejąca de facto firma, którą "założono" w Zachodniej Wirginii, została zarejestrowana i uzyskała licencję, chociaż nie miała biura, portalu internetowego, ani pracowników. Zarejestrowano ją na podstawie podanego fikcyjnego adresu, a komisja NRC wydała jej licencję w ciągu niecałego miesiąca, nie próbując nawet przeprowadzić rozmów sprawdzających z jej "pracownikami". Agenci GAO zmodyfikowali w dodatku z łatwością otrzymaną licencję, tak żeby nie zawierała ograniczeń na zakup materiałów radioaktywnych. Kupili następnie dwie przenośne maszyny mierzące poziom wilgotności gruntu, zawierające radioaktywne substancje: ameryk-241 i cez-137. Mając te substancje można by wyprodukować "brudną bombę", czyli taką, w której konwencjonalne ładunki wybuchowe służą do rozproszenia na znacznej przestrzeni materiałów radioaktywnych powodujących skażenie terenu. W swym raporcie będącym owocem akcji, przedstawionym w czwartek w komisji Kongresu, urząd GAO stwierdził, że środki zabezpieczające przed terrorystami, wprowadzone po ataku 11 września 2001, są wciąż niewystarczające.