Podczas uroczystości w Pałacu Republiki, w obecności deputowanych, członków Sądu Najwyższego i Centralnej Komisji Wyborczej Łukaszenka złożył przysięgę na konstytucję. Przysiągł wiernie służyć narodowi białoruskiemu, a także "szanować oraz ochraniać prawa i swobody człowieka i obywatela oraz bronić konstytucji". W swym przemówieniu oświadczył, że Białoruś obroniła wyrażoną demokratycznie wolę narodu mimo bezprecedensowych nacisków w kraju i z zagranicy. Według niego, Zachód chce poniżyć Białoruś, "tę wysepkę stabilności i przekształcić ją w kolejny poligon kolorowych wstrząsów", eksportując "zagraniczne technologie zniszczenia, totalnego chaosu i duchowej degradacji". Po zaprzysiężeniu prezydent, przebrawszy się w wojskowy mundur, wyszedł na Plac Październikowy, gdzie jeszcze niedawno odbywały się protesty opozycji przeciwko sfałszowaniu wyborów z 19 marca. Na placu Łukaszenka odebrał przysięgę sił zbrojnych. Sąsiedzi, nie wtrącajcie się Łukaszenka zaznaczył, że na czele "wypraw krzyżowych" na Białoruś stanęły sąsiednie państwa, nowi członkowie Unii Europejskiej, których politycy odwracają w ten sposób uwagę od problemów we własnych krajach. - Lecz my rozumiemy, że to nie jest wola tych narodów, z którymi nas historycznie wiążą bratnie więzy, stosunki dobrego sąsiedztwa. W jakich czarnych barwach nie przedstawialiby wam Białorusi, wiedzcie, że zawsze byliśmy i będziemy otwartymi, przyjaznymi sąsiadami i gościnnymi gospodarzami -zapewnił. - Szanowni panowie politycy, zajmijcie się zaprowadzeniem porządku we własnych domach - wezwał białoruski przywódca. Gratulacje przesyła Kreml Telefoniczne gratulacje złożył Łukaszence prezydent Rosji Władmir Putin. Według oficjalnego komunikatu, w rozmowie "rozpatrzono poszczególne aspekty stosunków dwustronnych". Po raz pierwszy Putin złożył Łukaszence gratulacje 20 marca, na drugi dzień po wyborach, gdy tylko Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła wstępne wyniki. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznała, że wybory te nie spełniły standardów demokratycznych. Na inauguracji Łukaszenki nie było przywódców innych państw. Szef administracji prezydenckiej Hienadź Niewyhłas tłumaczył, że białoruskie ustawodawstwo, regulujące przebieg ceremonii, nie przewiduje zapraszania na zaprzysiężenie przywódców innych krajów. Zaproszeni zostali tylko "działacze polityczni i społeczni". Do Mińska przybyli na uroczystości sekretarz generalny Wspólnoty Niepodległych Państw Władimir Ruszajło i sekretarz Związku Białorusi i Rosji Paweł Borodin. Świętowanie pod okiem milicji Okolice Placu Październikowego, na którym po zakończeniu uroczystości rozpoczął się koncert gwiazd estrady, już od południa były otoczone przez milicję i liczne grupy funkcjonariuszy w cywilnych ubraniach. Na plac przepuszczano tylko osoby ze specjalnymi zaproszeniami. Choć w dniach poprzedzających inaugurację w internecie pojawiały wezwania, by przeciwnicy Łukaszenki zebrali się na przylegających do placu ulicach, przed uroczystością do otoczonej przez milicję strefy dotarły tylko rozproszone grupki młodych ludzi. Milicja sprawdzała przechodniów już kilka przecznic przed placem, przeszukiwała ich rzeczy. ?Tajniacy? otaczali zbierające się grupki i odprowadzali na bok.