W niedzielę administracja Alaksandra Łukaszenki ujawniła fragmenty wywiadu, jaki białoruski dyktator udzielił rosyjskiemu propagandyście Władimirowi Sołowiewowi. Padło m.in. pytanie, czy "w przypadku rozpoczęcia wojny w Donbasie przez Ukrainę, armia białoruska odpowie wspólnie z rosyjskimi wojskami? Południowa granica dzisiaj?". - Zanim oni (kraje zachodniej Europy i USA - red.) się tam obejrzą i przyślą tu jakieś wojska, będziemy stali przy kanale La Manche. Wiedzą to i na tym polega wartość Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) - przekonywał Łukaszenka. Łukaszenka: Zachód rozumie, że nie ma sensu z nami walczyć Przypomniał też o niedawnych działaniach w Kazachstanie, gdzie przemocą stłumiono protesty obywateli niezadowolonych z podwyżek cen paliw i gazu. - Tam nie było dużo wojsk, ale w razie potrzeby byłoby ich więcej. Zasugerował, że operacje w Ałmatach czy Nur-Sułtanie - stolicy Kazachstanu - miały pokazać, jak silna jest ODKB.- Zajęliśmy lotnisko w Ałmatach, a Putin w Nur-Sułtanie, bo na piechotę nie przyszlibyśmy tam, to tysiące kilometrów. Omawialiśmy z prezydentem Rosji ten problem przez całą noc i kilka godzin później lądowały tam nasze wojska - opisywał. Dyktator "zastanawiał się", czy kraje zachodnie "nie widzą", jaką moc ma ODKB. - Rozumieją, że nie ma sensu z nami walczyć, a przede wszystkim z Rosją. Nie mówimy nawet o broni atomowej, ale lepiej nie ruszajcie nas - przestrzegł. Białoruski dyktator: Ukraina będzie państwem związkowym z Rosją Jego zdaniem, wojna z Ukrainą - jeżeli wybuchnie - trwałaby trzy-cztery dni, bo "nie będzie tam z kim walczyć". Uznał ponadto, że w ciągu najbliższych 15 lat Ukraina będzie państwem związkowym z Rosją, "jeśli nie popełnimy błędów". Twierdził przy tym, iż Ukraińcy ćwiczą taktykę wojenną "na drewnianych automatach". - Możemy pójść do sąsiedniej sali, nagrać komórką taki trening i pokazać. A jak tylko choć trochę zapachnie wojną, Wołodzia Zełenski zwieje - ocenił dyktator, zdrabniając imię Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy. Alaksander Łukaszenka groził również Litwie, która zakazała przewozu białoruskich nawozów potasowych przez jej terytorium. W odpowiedzi Mińsk zabronił przewożenia koleją niektórych litewskich towarów. - Ta sytuacja jest trudna dla Białorusi, ale to Litwa może skończyć w zły sposób. Kropka. Popełnili błąd, rozpoczynając go i żadna Ameryka czy Europa im nie pomoże - stwierdził.