6 października Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję w sprawie szalejącej w kraju inflacji. Nakazał wówczas natychmiastowo, by żadne ceny nie były podwyższane. "Zakazane! Od dziś! Nie od jutra, ale od dziś. Nie wolno zawyżać cen w ciągu dnia. Od dziś podwyżki cen są zabronione. Nie daj Boże, żeby ktoś zdecydował się podnieść ceny lub dokonać indeksacji z mocą wsteczną - grzmiał wówczas przywódca Białorusi. Jak argumentował, jest to jedyny sposób, by wygrać z inflacją i pomóc społeczeństwu poradzić sobie w kryzysowej sytuacji. Dodał również, że niektóre sektory podlegają wyjątkom, a ceny wskazanych produktów mogą być regulowane centralnie lub na szczeblu samorządowym. - Nie ma potrzeby podnoszenia wszystkich cen. Mogą istnieć wyjątki. Ale te wyjątki będą pod kontrolą ministra i gubernatorów - zastrzegł. Kontrole w sklepach Jak wynika z medialnych relacji, nowe porządki są ściśle kontrolowane. Białoruska dziennikarka Hanna Liubakova opublikowała na Twitterze zdjęcie, na którym widzimy trwającą w jednym ze sklepów kontrolę. "Prokuratura Generalna przeprowadza naloty na sklepy na terenie całej Białorusi" - przekazuje. "Celem kontroli jest sprawdzenie, czy sklepy stosują się do nakazu Łukaszenki" - dodaje.