- Chcecie takich ludzi w parlamencie? Ja nie bardzo - mówił Łukaszenka. Podczas dorocznego orędzia Łukaszenka odniósł się też do konfliktu z Unią Europejską i wyjazdu ambasadorów Wspólnoty z Mińska. W jego ocenie, żaden z dyplomatów nie chciał opuszczać Białorusi. Powołał się przy tym na notatki i dokumenty, które przedstawić mu mieli jego współpracownicy. Miało z nich wynikać, że unijni ambasadorowie i pracownicy ambasad tak naprawdę chwalą jego kraj, ale publicznie go krytykują. Prezydent Łukaszenka podkreślił, że zarzuty pod adresem Białorusi są już rytuałem. Zdaniem Łukaszenki wybory prezydenckie w 2010 były przeprowadzone demokratycznie, jednak opozycyjni kandydaci nie skorzystali z tej możliwości i zorganizowali masowe zamieszki. Jak dodał, po wyborach Mińsk chciał dialogu z Unią Europejską, ale przy udziale "piątej kolumny", czyli białoruskiej opozycji, kraje Zachodu rozpoczęły sankcje. - Z powodu takiej polityki europejskiej straciliśmy wiele czasu - podkreślił prezydent. Dodał, że pozycja Mińska na arenie międzynarodowej jest stała. Zaznaczył przy tym, że Białoruś potrzebuje dialogu z Europą, ale nie może zrezygnować ze stabilności i jedności narodu.